200 tys. nowych infekcji w ciągu zaledwie jednej doby - to statystyki koronawirusa ze Stanów Zjednoczonych. Do końca roku USA na liczniku zakażeń będą mieć ponad 20 mln wykrytych przypadków wirusa.
To właśnie kraj Donalda Trumpa jest światowym numerem jeden pod względem liczby chorych na COVID-19. Jest też numerem jeden pod względem liczby ofiar wirusa. Licznik ofiar wskazuje już na 290 tys. To tyle, ile łącznie jest w takich krajach jak Francja, Włochy, Wielka Brytania, Hiszpania, Niemcy, Polska, Belgia i Holandia.
USA w tej chwili borykają się już z trzecią falą wzrostów zakażeń. Pierwsza miała miejsce na przełomie marca i kwietnia. Druga na przełomie czerwca i lipca. Trzecia zaczęła się we wrześniu. A warto przypomnieć, że bywały dni, gdy USA raportowało mniej niż 40 tys. zakażeń każdego dnia.
Z dzisiejszej perspektywy to odległa przepaść. Od połowy września wirus zabił dodatkowe 90 tys. osób. Nieco ponad dwa miesiące trzeciej fali to tyle samo ofiar, ile przyniosło pierwsze pięć miesięcy epidemii.
USA nie są jedynym krajem, który w tej chwili walczy z trzecim znacznym wzrostem zakażeń. Kolejną falę wirusa widać również w Japonii i Korei Południowej. Warto oczywiście zaznaczyć, że żaden z tych krajów nie jest w tak złej sytuacji jak USA. Gdyby Japonia miała taki sam poziom zakażeń, to każdy dzień przynosiłby około 90 tys. infekcji. Tymczasem ten azjatycki kraj wykazuje każdego dnia po około 2 tys. zakażeń.
Jak w Japonii przebiegały do tej pory fale zakażeń? Pierwsza pojawiła się na przełomie lutego i marca. Druga w okresie wakacyjnym pomiędzy lipcem a sierpniem. Trzecia - i wciąż trwająca - zaczęła się w listopadzie. I każda kolejna przynosiła większe liczby zakażeń. Szczyt na początku roku wynosił 600 infekcji. Szczyt w połowie roku już 1,5 tys. Jesienny szczyt to już 2,5 tys. potwierdzonych przypadków.
Z kolejnym wzrostem zakażeń walczy też Korea Południowa. I znów tu warto zaznaczyć - nie jest to poziom ani USA, ani Japonii, ani Polski. Jeszcze pod koniec października służby w tym kraju wykrywały w okolicach 100 infekcji każdego dnia. Dziś jest to cztery razy więcej.
Dlaczego w azjatyckich krajach jest już kolejna fala epidemii? Wynika to z przyjętej strategii. Azja w zupełnie inny sposób się zamykała i luzowała restrykcje. Hongkong boryka się już nawet z czwartą falą wzrostów zakażeń.
O trzeciej fali epidemii we wtorek mówił również premier Mateusz Morawiecki. Jak wskazywał – wraz z końcem 2020 roku wcale nie skończą się wyzwania epidemiczne dla Polski. Wiele wskazuje na to, że kolejne wzrosty zakażeń mogą się pojawić na przełomie lutego i marca. Dlaczego?
Zwykle to właśnie w tych miesiącach najwięcej osób choruje na inne choroby zakaźne - jak np. grypę. Trzecia fala epidemii byłaby dla Polski powtórką sytuacji z marca tego roku. O tym, że koronawirus jeszcze wróci w przyszłym roku jest przekonany np. dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z Covid-19. Przekonuje, że 2021 rok wciąż będzie "rokiem nienormalnym". Dlaczego? Bo pojawienie się szczepionki nie rozwiąże wszystkich problemów.
Zgodnie z deklaracją ministra zdrowia Adama Niedzielskiego w ciągu miesiąca Polska będzie szczepić około 1 mln chętnych. Do lutego i marca, gdy znów może wrócić wirus, nie zdążymy zaszczepić odpowiedniej grupy osób.
Również prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska jest przekonana, że świąteczny czas może przynieść kolejne zakażenia. I jako przykład podaje… USA, gdzie mało kto przejmował się ograniczeniami podczas Święta Dziękczynienia. Zwiększona liczba podróży i spotkania rodzinne odbiły się na zakażeniach.
Wątpliwości co do trzeciej fali epidemii nie ma również sam minister zdrowia Adam Niedzielski. - Tak, ta trzecia fala wciąż nam grozi - przekonywał podczas jednej z konferencji prasowych.
Do trzeciej fali za wszelką cenę nie chcą dopuścić nasi najbliżsi sąsiedzi - Niemcy. Naukowcy z tego kraju przekonują, że bez twardego lockdownu nie uda się uspokoić sytuacji w Nowym Roku. O wniosku ekspertów informuje serwis "Deutsche Welle".
"Od 24 grudnia 2020 roku do przynajmniej 10 stycznia 2021 całe publiczne życie w Niemczech powinno zostać wstrzymane i powinien obowiązywać twardy lockdown" - poinformowali naukowcy z Narodowej Akademii Nauk Leopoldina.
Skąd taki apel? Liczba zakażeń przestała w Niemczech rosnąć, jednak od dłuższego czasu nie spada. I widzą to włodarze poszczególnych krajów związkowych. Saksonia od przyszłego tygodnia zamknie szkoły oraz sporą część sklepów. Nad restrykcjami zastanawia się premier Bawarii.