Mieszkańcy Świnoujścia i turyści czekali na to latami. Miasto jest położone po dwóch stronach rzeki Świny i dotychczas te dwie części łączyły tylko przeprawy promowe. I choć są one pewną atrakcją dla turystów, to już wielogodzinne oczekiwanie w szczycie sezonu, żeby się na nie dostać - nie.
Dążenia do trwałego połączenia wysp Wolin i Uznam czy to mostem, czy tunelem sięgają jeszcze czasów PRL. Bardziej sprecyzowane zamysły budowy tunelu - połowy lat 90., ale dopiero jesienią 2018 r. ruszyły rzeczywiste prace. Teraz, 30 czerwca, po 27 miesiącach od rozpoczęcia drążenia tunelu, droga pod rzeką Świną zostaje otwarta.
Jednak tunel, który łączy wyspę Uznam i Świnoujście z resztą kraju, dzieli. Głównie polityków, którzy przy okazji jego otwarcia podkreślają swój udział w realizacji tego projektu i wyliczają, za czyje pieniądze został zbudowany.
Spór z unijnymi pieniędzmi w tle
Najdłuższa, bo licząca 1484 metry, przeprawa podwodna w Polsce i najnowocześniejszy w Europie tunel kosztowały ponad 900 mln zł. W 85 proc. inwestycja ta została sfinansowana ze środków unijnych (to kwota prawie 775,7 mln zł). Pozostałe 15 proc. wyłożył samorząd (prawie 136,9 mln zł).
To właśnie kwestia finansowania, jak i liczona w latach historia budowy tunelu, budzą emocje, bowiem zwłaszcza przed wyborami każde otwarcie dużej inwestycji wykorzystywane jest politycznie.
Politycy PiS będą w Świnoujściu opowiadać, że połączyli Polskę, ale prawda jest taka, że to wielka zasługa Unii Europejskiej. Rządzący co dzień nazywają Unię wyimaginowaną wspólnotą, ale kiedy dzięki niej dzieje się coś dobrego, to udają, że to ich sukces - komentuje w rozmowie z money.pl poseł PO Arkadiusz Marchewka.
Na uroczystości otwarcia tunelu, prócz władz samorządowych, zaproszonych zostało około 300 gości. Są wśród nich przedstawiciele rządu i oficjele PiS: wicepremier Jarosław Kaczyński, minister Andrzej Adamczyk czy europoseł Joachim Brudziński.
Elżbieta Jabłońska, przewodnicząca Rady Miasta Świnoujście, w rozmowie z money.pl nazywa "ironią losu" to, że znaczącą część finansowania tej inwestycji stanowią fundusze unijne, co wskazuje na pozytywne aspekty członkostwa Polski w Unii Europejskiej, którą tak krytykuje rząd.
Politycy PiS od kilku miesięcy podkreślali ich rolę w tej inwestycji. Na kwietniowych konferencjach prasowych premier Mateusz Morawiecki wprost mówił o niej "nasza", a więc rządowa inwestycja. A im bliżej otwarcia, tym gorętsza wymiana zdań między obozem władzy a opozycją w kwestii tego, kto jest głównym ojcem sukcesu.
Prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz w rozmowie z portalem szczecin.wyborcza.pl podkreślał, że przekop pod Świną to właściwie "dzieło jego życia" i że przez lata mocno kibicował tej inwestycji, i to jeszcze zanim objął urząd w 2002 roku. Jednak dopiero po latach plany nabrały kształtów. W rozmowie z dziennikiem przekonywał, że w 2007 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński wraz z towarzyszącym mu Joachimem Brudzińskim deklarowali, że Świnoujście musi mieć stałą przeprawę między wyspami.
W maju Brudziński pisał na Twitterze, że już wtedy wraz z Jarosławem Kaczyńskim szukali sposobu sfinansowania tej inwestycji.
Prace zostały wstrzymane na osiem lat, kiedy do władzy doszedł Tusk i PO. Słyszymy, że to nie rząd, tylko dobra UE i samorząd wybudowali ten tunel. Prawda jest taka, że decyzja o budowie tunelu to decyzja rządu PiS - pisał Brudziński.
Faktem jest, że przygotowania do inwestycji trwały latami i obejmowały różne rządy. Zaczęło się od koalicji PiS z Samoobroną RP i Ligą Polskich Rodzin, kiedy zabezpieczono w rezerwie celowej 2 mln zł na sporządzenie studium wykonalności tunelu w Świnoujściu dla budżetu 2007 roku i kiedy podpisano umowę w sprawie studium wykonalności.
Później za czasów rządów PO-PSL wydano decyzję środowiskową, ale też na cztery lata zawieszono działania, by w 2014 roku inwestycję wpisać do Strategii Rozwoju Transportu do 2020 roku. Podpisano też umowę między władzami miasta i województwa zachodniopomorskiego na prace przygotowawcze związane z budową tunelu.
W końcu w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy ogłoszono przetarg na projekt i budowę tunelu, podpisano umowę o dofinansowaniu z UE (2017 r.), by w 2018 mogły ruszyć realne prace nad inwestycją, które w końcu doprowadziły do rozpoczęcia drążenia tunelu w marcu 2021 roku.
"Rząd się nie dołożył"
Jak podkreśla poseł Arkadiusz Marchewka, "zawłaszczanie tej inwestycji przez rząd PiS jest jednak absurdem". Zaznacza, że z budżetu na tę inwestycję nic obecna władza nie wyłożyła. Również w kwestii zawierania umów przez rząd PiS - czyli tej często przytaczanej "woli politycznej" - odbija piłeczkę, przypominając, że przecież "budowa tunelu w Świnoujściu została w 2014 r. wpisana do kontraktu terytorialnego, czyli umowy między rządem a samorządem, dotyczącej realizacji kluczowych inwestycji".
Do wpisu posła Marchewki opublikowanego na Twitterze odniósł się rzecznik PiS Rafał Bochenek, który przekonywał jednak, że to "dopiero decyzje i uczciwa polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości sprawiły, że tunel stał się rzeczywistością". - Wcześniej, jak stwierdził rzecznik w kierunku opozycji - "środki unijne płynęły do Polski także za czasów PO-PSL, ale chyba do kieszeni albo gdzieś je zakopywaliście".
Z kolei Elżbieta Jabłońska, przewodnicząca Rady Miasta Świnoujścia, przypomina, że to samorządy lokalne, przede wszystkim miasto i samorząd województwa zachodniopomorskiego odegrały kluczową rolę w realizacji tego projektu.
Jej zdaniem obecność polityków Prawa i Sprawiedliwości na otwarciu tunelu nie spotka się z powszechnym entuzjazmem społeczności lokalnej.
Mieszkańcy miasta, którzy na co dzień doświadczają korzyści płynących z takiej inwestycji, mogą odczuwać, że obecność polityków na otwarciu ma charakter bardziej symboliczny niż merytoryczny - stwierdza Jabłońska.
Podkreśla również, że "istotne jest, aby cele i korzyści płynące z projektów infrastrukturalnych były realizowane z myślą o dobru lokalnych społeczności, a nie jako element politycznej narracji".
Polacy się kłócą, Niemcy się cieszą
Kiedy temat otwarcia tunelu pod Świną w Polsce budzi duże emocje i jest powodem gorących kłótni politycznych, dla naszych zachodnich sąsiadów nowa inwestycja to powód do zadowolenia.
Niemiecka prasa od kilku dni rozpisuje się o nowym drogowym połączeniu na wyspę Uznam, zwaną żartobliwie "wanną berlińczyków". Jest ona bowiem ulubionym miejscem wypoczynku letniego zarówno mieszkańców stolicy, jak i urlopowiczów z całej Brandenburgii.
Jeśli do tego dołożymy fakt, że dla niemieckich turystów wypoczynek na polskim wybrzeżu jest korzystniejszy finansowo, to kolejne ułatwienie dla podróżnych budzi zachwyt.
Jak komentuje niemiecki portal rbb24.de, w te wakacje Świnoujście może się spodziewać większej liczby zagranicznych gości, co poprawi kondycję polskich przedsiębiorców sektora hotelarsko-gastronomicznego.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl