Donald Tusk na konferencji prasowej przekonywał, że do PO docierają sygnał także z Tubądzina, Hurtowni Celsa, zakładów Pilkington w Sandomierzu o podobnej sytuacji dotyczące podwyżek gazu o 12-15 razy.
Tusk: za rok nie będzie czego zbierać
Państwo polskie proponuje 2-3 razy wyższe ceny za gaz niż we Francji, Niemczech czy Hiszpanii. To w oczywisty sposób spowoduje spadek konkurencyjności polskich firm -przekonuje Donald Tusk.
- Przedsiębiorcom w całej Polsce zaciska się pętla na szyi, a PGNIG notuje rekordowe zyski na poziomie 4 mld złotych — dodał szef PO.
Tusk zaapelował do rządu, aby zaczął działać ws. wysokich cen gazu. Przekonywał też, że spółki państwowe muszą się dzielić zyskami.
Dodał też, że jeżeli nie będzie reakcji, to "za rok nie będzie czego zbierać".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będzie podatek od spółek?
Przypomnijmy, że prezes PiS Jarosław Kaczyński w lipcu podczas spotkania z mieszkańcami w Bielsku Podlaskim zwracając się do wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina powiedział, że jeśli firmy, które zarabiają na inflacji, nie zrezygnują z tego, zostanie wprowadzony dla nich specjalny podatek, aby pieniądze wróciły do społeczeństwa.
- Na ten moment tego projektu ustawy jeszcze nie ma. Natomiast faktycznie, rozważamy różnego rodzaju możliwości w tym zakresie, ale zobaczymy, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku gazu, paliw — powiedział pytany o tę kwestię w piątek rzecznik rządu Piotr Müller.
Przyznał, że rząd szuka takich narzędzi, "które mają albo obniżać ceny w danych sektorach rynku, albo takiego rodzaju rozwiązań, które przez dopłaty niwelują te wyższe ceny".
- W związku z tym są różne rozwiązania, które mogą być: albo przez obniżenie podatków, albo przez nałożenie podatków na niektóre podmioty i to by mogło generować środki finansowe na dopłaty. W związku z tym ten pakiet różnego rodzaju rozwiązań jest miksem polityki rządowej w zakresie walki ze skutkami inflacji — tłumaczył rzecznik rządu