Rosyjska inwazja na Ukrainę spowodowała wzrost cen na rynku żeglugowym, a gwałtownie rosnące stawki frachtowe (opłaty za transport towarów drogą morską - red.) skłoniły firmy do kupowania statków zamiast wynajmowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaburzony transport drogą morską. Konsekwencje
Ograniczenia handlowe nałożone na Rosję zakłóciły przepływ paliw, blokując więcej statków na trasach długodystansowych. Zmniejszyło to podaż tankowców, podnosząc koszty frachtu i wywołując szał na używane statki.
Rynki towarowe i handel morski zostały zakłócone przez największy kryzys geopolityczny w Europie od czasów II wojny światowej. Mimo że stawki frachtowe spadły ostatnio z wysokiego poziomu, firmy transportowe nadal mogą liczyć na pokaźne zyski do końca roku - twierdzi Anoop Singh, szef działu badań nad tankowcami w Braemar ACM Shipbroking.
W związku z tym, że popyt przewyższa dostępność statków, nabywcy są skłonni do składania znacznie wyższych ofert. Biorąc pod uwagę, że realizacja zamówienia nowego tankowca zajmuje nawet trzy lata, firmy mające nadzieję na skorzystanie z hossy ograniczają się głównie do statków będących już w użyciu, przy czym cena tych nieużywanych skoczyła w tym roku aż o 60 proc.
Ceny tankowców rosną. Rośnie też popyt
Od stycznia do lipca 2022 r. sprzedano 184 "czyste" tankowce o wartości 3,79 mld dolarów - wynika z danych VesselsValue. To największa wartość i liczba transakcji od co najmniej pięciu lat. Wśród nich jest m.in. 14-letni zbiornikowiec średniego zasięgu, który zmienił właściciela za 19,3 mln dolarów. To o około 5 mln dol. więcej niż cena podobnego statku sprzedanego w kwietniu.
Analitycy podkreślają, że ceny tankowców wzrosły, ponieważ zachodni nabywcy szukali alternatywy dla rosyjskich produktów, zabierając ładunki z bardziej odległych rynków. To oznaczało dłuższe rejsy, wiążące się z dostępnością statków.