Choć turystyka dostarcza pokaźnych wpływów do chorwackiego budżetu, to kraj ten odczuwa też negatywne skutki napływu odwiedzających – podaje Tourism Review. Infrastruktura nie jest dostosowana do takich tłumów, jest problem z odpadami, które zostawiają przybysze, cierpi też środowisko naturalne w najpopularniejszych wśród turystów regionach.
Dlatego rząd chce wprowadzić nowe, kompleksowe prawo dotyczące turystyki. Jednym z elementów nowych przepisów ma być podatek turystyczny, który ma zostać wprowadzony w najbardziej obleganych regionach. Pozyskane z niego pieniądze miałyby zostać przeznaczone na ochronę środowiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na razie nie wiadomo, jak miałby być naliczany taki podatek. Nowa opłata to na razie pieśń przyszłości – prawdopodobnie nie zostanie wprowadzona przed 2025 rokiem – podaje serwis Tourism Review.
Jednak kiedy podatek zostanie już wprowadzony, będzie kolejnym obciążeniem dla portfeli osób odwiedzających Chorwację. Już teraz turyści zwracają uwagę na rosnące ceny. We wrześniu inflacja w tym kraju wynosiła 6,6 proc.
Pod koniec czerwca chorwacki dziennik "Slobodna Dalmacija"wyliczał, że kilogram wiśni i fig to koszt 8 euro - 100 proc. więcej niż rok temu.
Z kolei serwis Jutarnji list przywoływał zaskakująco wysoki koszt dziennego wynajęcia leżaka. Na wyspie Hvar to koszt 40 euro, w Splicie - 35 euro, w Dubrowniku - 3. W chorwackich mediach społecznościowych dużą popularnością cieszyło się nagranie amerykańskiej turystki, która zwraca uwagę na pozostawienie tej samej ceny za usługę po zmianie waluty z kun na euro. "Rok temu leżak kosztował 40 kun, dziś kosztuje 40 euro" - stwierdziła jedna z komentujących post internautek.
Inflacja a strefa euro
Podróżnik, historyk oraz krytyk kulinarny Robert Makłowicz potwierdzał w lipcu w trakcie "Letniego Q&A" (sesji pytań i odpowiedzi - przyp. red.) na swoim kanale na YouTube, że jest drożej niż jeszcze rok wcześniej. W jego opinii po wejściu do strefy euro w styczniu tego roku zaczęli do Chorwacji napływać "turyści z portfelami z bogatszych krajów zachodnich". Miał na myśli przede wszystkim Austriaków, Brytyjczyków oraz Francuzów. Dziennikarz uważa, że "główną przyczyną wzrostu cen w Chorwacji nie jest wprowadzenie euro, a inflacja, tutaj wynosiła średnio 10 proc. I tak była mniejsza niż w Polsce."
- Chorwacja jest krajem rozległym, ale małym, mieszkają tu 3 mln ludzi. Jest tu mniejsza konkurencja niż we Włoszech, jest mniej firm, supermarketów, sklepów, Chorwacja jest krajem, którego 25 proc. PKB pochodzi z turystyki, nie wiem, czy nie najwięcej w Europie. Tu się nic nie produkuje dookoła, gdzie tu postawić fabrykę? - zastanawiał się.