Ursula von der Leyen szykuje się już do objęcia funkcji przewodniczącej Komisji Europejskiej. Zastąpi Jean-Claude'a Junckera i to ona będzie rozdawać karty. W czwartek pojawi się w Warszawie, by spotkać się z premierem Mateuszem Morawiecki, rząd ma chrapkę na ważne stanowisko w KE dla Polaka.
Z Unii napływają informację, że Polska może liczyć na ważne stanowisko w KE. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na źródła w Brukseli, Ursula von der Leyen chce być pojednawcza, a że nie ma woli w strukturach Wspólnoty, by przyjmować łagodne stanowisko wobec praworządności w Polsce, to w sprawie komisarza może "pojawić się coś więcej".
Warunkiem może być wyznaczenie kobiety na stanowisko komisarza. Silną i - jak na razie - jedyną kandydatką jest minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. Jednak krajowe struktury partyjne mogą ją pozbawić politycznego awansu. Emilewicz nie jest zapisana do Prawa i Sprawiedliwości, jest członkinią i wiceprezeską Porozumienia Jarosława Gowina.
Dlatego wielu polityków PiS jest przeciwnych tej kandydaturze, mimo że poprzeć może ją sam premier Morawiecki. Jak podaje "DGP", może wrócić nazwisko Beaty Szydło, co jednak byłoby ryzykownym ruchem. Parlament Europejski może ją odrzucić. Giełda nazwisk jest więc otwarta.
Von der Leyen marzy się komisja złożona w połowie z kobiet, jednak na 15 krajów, które zgłosiły już swoich kandydatów, jedynie pięć to kobiety. Polski rząd liczy, że męska kandydatura nie zostanie odrzucona - pojawia się kilka nazwisk, najlepiej umocowany jest Krzysztof Szczerski, ale wymieniani są też: Adam Bielan, Jerzy Kwieciński czy Konrad Szymański.
Spotkanie w czwartek
- Premier będzie miał okazję przedstawić swoje polityczne oczekiwania wobec nowej Komisji Europejskiej ze szczególnym uwzględnieniem najtrudniejszych negocjacji w obszarze klimatu i budżetu UE. Tematem będzie też struktura programowa nowej KE – powiedział "DGP" wiceszef MSZ Konrad Szymański o czwartkowym spotkaniu premiera z przyszłą szefową KE.
Czytaj także: Bruksela weszła w paradę Ziobrze
Z kolei Morawiecki już wcześniej zapowiadał, że przyjazd von der Leyen do Warszawy "to pozytywny gest". - Jednak polityka składa się nie tylko z gestów, lecz z konkretnych rozwiązań. Musi prowadzić do tego, by wygrane były obie strony lub przynajmniej mogły wykazać, że ich priorytety są zapewnione - stwierdził.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl