Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Konrad Bagiński
Konrad Bagiński
|

Węgiel to nie tylko górnicy. O nich rząd zadbał, reszta musi radzić sobie sama

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP naturalnie.
24
Podziel się:

Ponad 80-tysięczna armia górników wywalczyła sobie pieniądze, zatrudnienie i świadczenia na 30 lat. Kolejne 400 tysięcy ludzi zależnych od istnienia kopalń usiłuje zwrócić na siebie uwagę - na razie bezskutecznie.

Węgiel to nie tylko górnicy. O nich rząd zadbał, reszta musi radzić sobie sama
Odejście z kopalni za 120 tys. zł - tyle mają dostać górnicy, którzy sami zdecydują się na zmianę pracy. (money.pl, Dawid Lach)

- Zdaję sobie sprawę z tego, że kiedy kopalnia zostanie zamknięta, ja również stracę pracę. W sumie i tak jestem w niezłej sytuacji, bo zarówno działająca, jak i likwidowana kopalnia, wymaga ochrony. Ale kiedy to dokładnie będzie? Nie wiem – mówi w rozmowie z money.pl Piotr. Nie chce podawać nazwiska. Jest byłym policjantem, ma 43 lata.

Jako emeryt zatrudnił się w ochronie jednej z kopalń Polskiej Grupy Górniczej. Dla tej pracy przeprowadził się na Śląsk, tu ma żonę i dom. Roboty ma sporo, takich jak on są dziesiątki. Kopalnie wymagają dużej ochrony, ściągają do nich byli policjanci, wojskowi, strażnicy graniczni. Mieszkają w wynajmowanych domach i mieszkaniach – w miasteczkach i wsiach dookoła kopalni życie jest tanie.

Piotr jest jedną z 400 tysięcy osób, które stracą pracę, gdy kopalnie zostaną w końcu zamknięte. Ale on nie ma żadnych gwarancji zatrudnienia, nie dostanie pieniędzy za dobrowolne odejście.

Zobacz także: Kopalnie do likwidacji, co z górnikami? "Dajmy im odprawy i skończmy ten temat raz na zawsze"

- Akurat dla mnie to nie problem. Rośnie mi staż pracy, składki emerytalne, nie zostanę z niczym – wręcz przeciwnie. Ale sporo ludzi pójdzie po prostu na bruk. Jakieś świadczenia wywalczyli sobie tylko górnicy, ludzie zajmujący się transportem, serwisem maszyn, dostawami towarów, mnóstwo osób – one nie mają żadnych osłon – mówi Piotr.

To nie jest problem jednej kopalni, ale całego sektora. Kilka tygodni temu rząd podpisał z górniczymi związkami porozumienie. Górnicy mają gwarancje zatrudnienia, dodatkowe świadczenia, potężne pieniądze za odejście z pracy. Tyle że wszystkich górników w Polsce jest nieco ponad 80 tysięcy, a kopalnie dają zatrudnienie (bezpośrednio i pośrednio) kolejnym 400 tysiącom osób.

To szacunki samorządu gospodarczego tzw. sektora zaplecza górniczego. Zatrudniani przez nich ludzie zajmują się usługami, serwisem, produkcją maszyn i urządzeń górniczych. Do branży zalicza się też placówki naukowo-badawcze i projektowe o profilu górniczym.

Kiedy górnicy pod koniec maja podpisali umowę z rządem, również szefowie firm z zaplecza zaczęli upominać się o swoje. Na razie nieśmiało, zaczęli od listu do premiera. Podkreślają, że już dziś borykają się z problemami, które mogą zahamować wydobycie węgla w Polsce. Bo kopalnie bez maszyn, transportu i całego zaplecza po prostu przestaną dostarczać węgiel. A nawet jeśli go wydobędą, to nie będzie komu i jak dowieźć go do odbiorców.

- W przypadku wygaszenia działalności dużej części kopalń w Polsce, pociągnie to za sobą szereg konsekwencji zarówno dla dostawców produktów i usług kopalni, jak i dla odbiorców węgla. Można się spodziewać przejściowych trudności, istotnego ograniczenia skali działania, ograniczenia zatrudnienia, a w skrajnych – i prawdopodobnie nierzadkich – sytuacjach likwidacji powiązanych z górnictwem podmiotów – alarmuje Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa.

Izba przypomina, że liczba przedsiębiorstw okołogórniczych waha się w zależności od źródeł od ok. 370 do ponad 900, a tworzą one od 110 do 130 tysięcy stabilnych miejsc pracy (choć liczby te mogą być znacząco zaniżone, na co wskazują szacunki sporządzane przez samorząd gospodarczy). Tylko w sektorze producentów maszyn górniczych w Polsce zarejestrowanych jest ok. 200 podmiotów.

Ich sytuacja już jest kiepska. Z badań zleconych przez GIPH wynika, że ponad 80 proc. firm zaplecza odnotowało spadki obrotów z branżą górniczą. Dla jednej czwartej z nich są to spadki zagrażające dalszej działalności. Dwie trzecie badanych przedsiębiorstw odczuło trudności związane z płynnością wynikające z problemów płatniczych branży górniczej.

Jedna trzecia badanych przedsiębiorstw deklaruje, że w sytuacji utraty wpływów od górnictwa, upadnie. Jednocześnie niemal dwie trzecie pracowników przedsiębiorstw okołogórniczych nie ma kompetencji, by natychmiast podjąć pracę w innej branży.

Branża apeluje, by nie pomijać jej w rozdzielaniu środków służących transformacji. Zwraca też uwagę na fakt, że założony pierwotnie 30-letni okres wygaszania biznesu górniczego nie jest już realny i tak naprawdę trwa wyścig z czasem. Transformacja nabrała przyśpieszenia po unijnym szczycie z grudnia 2020, kiedy polski rząd zgodził się podwyższenie celu redukcji emisji CO2 do 55 proc. do końca 2030 roku.

Zresztą skutki odchodzenia od węgla i braku perspektyw na inne zajęcie widać już w demografii Śląska. Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują czarno na białym, że liczba mieszkańców województwa spada o kilkanaście tysięcy rocznie. Doszło do tego, że Katowice nie są już miastem 300-tysięcznym (290 553 mieszkańców), Sosnowiec nie jest 200-tysięcznym (197 586 mieszkańców) a Chorzów za kilka lat będzie miał mniej niż 100 tys. mieszkańców – obecnie mieszka tam ok. 107 tys. ludzi, ale znika przynajmniej tysiąc rocznie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(24)
WYRÓŻNIONE
Mariusz
3 lata temu
O ile pamiec mnie nie myli to 20 lat temu górnicy mieli placone duze odprawy za odejście z kopalni. Wtedy to bylo ponad 40 tys pln (mozna bylo kupic Astre z Gliwic). Teraz znowu mamy im placic odprawy?! Ci co zatrudniali się od tego czasu wiedzieli, że gornictwo nie ma przyszłości. Teraz znowu mamy z podatkow płacić? Jak zamykali szwalnie w Łodzi zadna kobieta nie miala odpraw. Cos tu nie gra...
Foka55
3 lata temu
A jak na Pomorzu likwidowano PGR -y nikt się nie martwił ludźmi i ich rodzinami. Istnieje syndrom popegerowski poczytajcie co to jest
lpp
3 lata temu
43 letni emerytowany policjant, który zatrudnił się do ochrony na kopalni, ma czelność jęczeć co to będzie? Szkoła, kurs zawodowy i do roboty!!!! Prawda jest taka, że im się nie chciało uczyć, nie chciało zdobyć żadnego zawodu, tylko się im marzy pchać wózek czy klikać w przycisk na pulpicie i dostawać 6 k na łapkę i po 40 na emeryturkę, a reszta społeczeństwa ma do nich dopłacać!!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (24)
syru, ru9
3 lata temu
wystarczylo skasowac te klany okolo kopalniane i bylyby zyski....
Syrenka z mie...
3 lata temu
Jak bez wsparcia skoro od prawie sześćdziesięciu lat ciągle wspieram. Jeszcze przez ani jeden dzień mojej kariery zawodowej nie wspierałam górnictwa. Całe życie wspieram. Ciągle. Bez ustanku. Może choć przez jeden dzień Śląsk by wsparł Mazowsze?
Z NL
3 lata temu
Ale cios!!!! Przerażające. Wreszcie trzeba będzie się wsiąść do uczciwej pracy :)
62 latek prac...
3 lata temu
ot i cała polska 43 letni emeryci + tysiące księży i zakonnic na utrzymaniu
mikimouse
3 lata temu
43-letni emeryt? Niech się weźmie do innej pracy, w końcu chłop w pełni sił. Nie litować się nad leniami.
...
Następna strona