Właściciele pieców węglowych w kłopocie. Najtańszy węgiel znika z rynku
Od 1 lipca będzie obowiązywać zakaz sprzedaży miałów węglowych do ogrzewania domów. Mimo nacisków branży minister klimatu Michał Kurtyka zapowiada, że się nie ugnie i Polacy nie będą mogli już kupować tego paliwa.
Przepisy zakazujące paleniem w domowych piecach miałem węglowym uchwalono już w 2018 r. Jednak przez ostatnie dwa lata było to ciągle możliwe. Tuż przed wejściem prawa w życie branża węglowa apeluje o wydłużenie okresu przejściowego.
Minister Kurtyka zapewnia jednak, że te apele trafiają w próżnie. To dla Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW) czarny scenariusz, ale jak przekonują, głównie dla klientów składów opału.
Tesco znika z Polski. "Konkurencja się zaostrzy, to dobra wiadomość dla kosumentów"
Izba na łamach "Rzeczpospolitej" wyjaśnia, że miał węglowy jest wciąż jednym z najtańszych rodzajów paliwa dostępnego na rynku, najczęściej wykorzystywanym przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorców.
Jak uzasadnia IGSPW, tylko w sektorze MŚP i średnich firm ok. 24 tys. pieców ma moc spalania poniżej 1 MW. To w nich zużycie miałów Izba szacuje na 7,25 mln ton rocznie. Wartość sprzedanego paliwa szacuje się na ponad 6 mld zł.
Sprzedawcy argumentują, że zakaz każe tym przedsiębiorcom i klientom indywidualnym kupować lepszy, ale dużo droższy węgiel. To z kolei może spowodować, w ocenie IGSPW, że będą szukać miału na czarnym rynku.
Dla ekologów te argumenty są oburzające.
- Propozycja sprzedawców węgla to jawne lekceważenie zdrowia publicznego. Spalanie wilgotnego, zasiarczonego węgla z wysoką zawartością popiołu jest źródłem wysokiej emisji pyłów czy rakotwórczego benzoapirenu - mówi w "Rzeczpospolitej" Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.