Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Damian Szymański
Damian Szymański
|
aktualizacja

Konflikt w NBP. To, co dzieje się teraz w banku, uderzy w nas wszystkich

Podziel się:

Ostatnie doniesienia z Narodowego Banku Polskiego nie są dobre. W zeszłym tygodniu prof. Adam Glapiński wytykał członkom Rady Polityki Pieniężnej wysokie pensje. W weekend prof. Joanna Tyrowicz, powołana niedawno członkini RPP, pierwszy raz w historii sama napisała komunikat po posiedzeniu Rady, przy okazji ostro krytykując oryginalną wersję, a teraz prof. Przemysław Litwiniuk oskarża bank o utrudniony dostęp do analiz. NBP z kolei pisze, że to wszystko jedno wielkie kłamstwo. To już otwarta wojna w polskim banku centralnym. Niestety, stracimy na niej wszyscy.

Konflikt w NBP. To, co dzieje się teraz w banku, uderzy w nas wszystkich
Problemy w NBP będą wpływać na wypracowane stanowisko Rady i przez to uderzy w nas wszystkich (East News, Andrzej Iwanczuk/REPORTER)

- Nie można być w RPP, pobierać 37,3 tys. zł miesięcznie za uczestnictwo w jednym spotkaniu w ciągu miesiąca i krytykować działania całego ciała - mówił prof. Adam Glapiński w zeszły czwartek na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.

Dlaczego padły takie słowa? Możemy się jedynie domyślać. Wcześniej w słowach nie przebierała nowa członkini Rady Polityki Pieniężnej prof. Joanna Tyrowicz. W programie Money.pl krytykowała wprost działania NBP, mówiąc o "oszukiwaniu ludzi". Uderzała też w samego prezesa. Więcej znajdziecie w poniższym wideo.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

Otwarta wojna w NBP. Stracimy na niej wszyscy

Prof. Tyrowicz w niedzielę w formie sprzeciwu zrobiła także coś, czego do tej pory nie uczynił żaden inny członek Rady. Poprawiła bowiem treść - jej zdaniem w wielu miejscach kłamliwej - informacji po środowym posiedzeniu Rady. Jak wyjaśniała, niektóre opinie w dokumencie NBP to "czysta drwina" z obywateli, a brak koordynacji między polityką monetarną a fiskalną prowadzoną przez rząd oddala powrót do celu inflacyjnego (2,5 proc.). Słowem, finalna wersja ekonomistki znacznie różniła się od oryginału (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ).

RPP nie podejmuje działań niezbędnych dla zapewnienia stabilności makroekonomicznej i finansowej, w tym przede wszystkim w celu ograniczenia ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji - czytaliśmy w jej wersji komunikatu.

Z kolei w poniedziałek rano w radiu TOK FM członek RPP Przemysław Litwiniuk nie zostawił suchej nitki na procedurach obowiązujących w Radzie. Jego zdaniem członkom RPP przysługuje jedno służbowe wejście do budynku NBP w tygodniu, a dostęp jest "tylko do korytarza". Także spotkania z analitykami NBP mają być tylko za zgodą szefowej gabinetu prezesa Glapińskiego. Co więcej, misja Międzynarodowego Funduszu Walutowego, gdy przybyła do Polski, dostała informację, że członkowie RPP nie mają czasu na spotkanie, a ci według jego słów nie wiedzieli nawet, że taka prośba od MFW została wystosowana.

"Obłęd" - tak skomentował te doniesienia Piotr Kuczyński, analityk DI Xelion.

Na oskarżenia odpowiedział sam bank. W komentarzu przysłanym do redakcji money.pl NBP pisze, że to wszystko stek kłamstw i przypomina, podobnie jak prezes Glapiński, o sowitym wynagrodzeniu RPP:

To nieprawda. Prezes NBP proponował członkom Rady powrót do rytmu i częstotliwości spotkań sprzed pandemii (dwa razy w miesiącu posiedzenie decyzyjne dwudniowe). Prof. Litwiniuk nie wykazał żadnego zainteresowania tą propozycją. Członkowie RPP mają dostęp do wszystkich informacji i analiz NBP taki sam jak w poprzednich kadencjach RPP. Jedyna różnica to wyższe obecnie wynagrodzenie RPP. Obecnie członkowie RPP otrzymują miesięczne wynagrodzenie powyżej 37 tys. PLN i nie jest od tej sumy odejmowane potrącenie na ubezpieczenie społeczne ZUS - przekonuje NBP.

To wszystko odbije się na decyzjach i ból przyjdzie dopiero z czasem

Mamy więc już do czynienia z otwartą wojną między niektórymi członkami RPP a samym prezesem i zarządem Narodowego Banku Polskiego. Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, głównego ekonomisty Banku Millennium takie postawienie sprawy nie może zakończyć się niczym dobrym.

Zgadza się on z prof. Tyrowicz, że rząd, dosypując pieniędzy na rynek, nie pomaga Radzie w zmniejszaniu inflacji. - Moim zdaniem brakuje odpowiedniej koordynacji polityki pieniężnej z polityką fiskalną rządu. Część działań po stronie władzy, w tym m.in. wakacje kredytowe, neutralizują częściowo efekty podwyżek stóp procentowych, utrudniając działanie Rady Polityki Pieniężnej. W takim otoczeniu oddala się perspektywa zejścia inflacji do celu NBP na poziomie 2,5 proc. - przekonuje w rozmowie z money.pl ekonomista.

Dodatkowo, jak wyjaśnia, członkowie RPP mają obecnie ograniczone możliwości prezentowania swoich poglądów w obrębie NBP, "szczególnie że wciąż nie ma klasycznych konferencji prasowych z udziałem członków RPP, a jedynie wystąpienie".

Zupełnie zrozumiałe jest więc dla mnie, że [członkowie RPP - przyp. red.] komunikują się z uczestnikami życia publicznego innymi kanałami. Traktuję to jako prezentację zdania odrębnego względem tego, co jest prezentowane w oficjalnym przekazie, do czego mają też prawo. Na rynki najsilniej wpływają decyzje Rady, które zapadają większością głosów. Niemniej ostatnie doniesienia ws. różnych nowych zarządzeń w Narodowym Banku Polskim oceniałbym w kontekście szeroko pojętej formuły komunikacji banku centralnego, która w mojej ocenie nie pomaga budować wiarygodności banku i przejrzystości podejmowania decyzji - twierdzi Grzegorz Maliszewski.

Ograniczenie inflacji w przyszłości będzie bardziej kosztowne społecznie i ekonomicznie

Brak wiarygodności czy koordynacji pomiędzy rządem a NBP może mieć fatalne skutki również dla każdego z nas. Utwardzenie stanowiska ws. stóp i brak dialogu odbije się bowiem na decyzjach, odłoży je w czasie, co zada ból naszym portfelom. Nie teraz, ale w przyszłości.

Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta. Dla przykładu - w ocenie ekonomistów ING Banku Śląskiego - większość Rady "wydaje się godzić z faktem, że traci kontrolę nad procesami inflacyjnymi" i jest gotowa zaakceptować okres podwyższonej inflacji i słabej waluty krajowej, unikając zdecydowanych działań w polityce pieniężnej w obawie przed pogorszeniem już słabnącej koniunktury.

Zwracają oni uwagę, że doprowadzi to do zakorzenienia się inflacji nad Wisłą i wyplenienie jej będzie nas bardzo dużo kosztowało.

- Obawiamy się, że taka strategia może przyczynić się do utrwalenia się uporczywej inflacji, czyniąc jej ograniczenie w przyszłości jeszcze bardziej kosztownym społecznie i ekonomicznie. Nie można wykluczyć, że bliski koniec obecnego cyklu podwyżek stóp procentowych oraz możliwe ich obniżki w drugiej połowie 2023 r. spowodują, że po wygaśnięciu działań w ramach Tarczy Antyinflacyjnej i ujawnieniu się "odłożonej inflacji", w 2024 r. RPP będzie znowu zmuszona do zacieśniania polityki pieniężnej - ostrzegają specjaliści ING.

We wrześniu inflacja nieoczekiwanie przyspieszyła w Polsce do 17,2 proc. W zeszłym tygodniu Rada zrobiła pauzę i nie podniosła stóp procentowych. Czy jest to krótki przystanek, czy zupełny koniec podwyżek stóp? W tej sprawie głosy analityków są podzielone.

Damian Szymański, zastępca redaktora naczelnego money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl