Biznes zaczął od składania komputerów, później był czas na roznoszenie ulotek. I to właśnie od tego zaczęło się poważne zarabianie u Rafała Brzoski. W pierwszą firmę zainwestował 20 tys. zł - całe swoje oszczędności. A jak sam często powtarza, "zaczęło się od Nędzy". Nie od biedy, a niewielkiej gminy w województwie śląskim. Tam się wychował.
I już niemal dwie dekady temu postawił, że z tej Nędzy wyciągnie go bycie prywatnym listonoszem.
Rafał Brzoska został właśnie laureatem nagrody specjalnej redaktora naczelnego money.pl. - W tym roku przyznajemy tę nagrodę po raz pierwszy. Decyzja nie była łatwa - mówi Sebastian Ogórek, redaktor naczelny money.pl.
- Osoba i firma, która ją otrzyma, nie jest postacią jednoznaczną. Stoi za nim historia rodem z filmów. Wzloty i upadki. W kryzysie to jednak on i jego maszyny ratowały - podobnie jak tarcze - wiele biznesów. Dawały szanse, by zarobić w momencie, w którym wszystko było zamknięte. Największy wróg galerii handlowych, największy przyjaciel e-commerce - dodaje.
Zanim jednak Brzoska podbił e-commerce, musiał walczyć z narodowym operatorem pocztowym. Lata temu Polacy może i czekali na nowoczesne usługi kurierskie, ale miejsca na rynku nikt nie zamierzał oddawać.
I zaczęło się od… kombinowania. Dziś niewiele osób pamięta, że jeszcze kilkanaście lat temu listy o wadze poniżej 50 gramów mogła dostarczać tylko Poczta Polska. I nikt więcej. Rafał Brzoska wpadł więc na pomysł, że przesyłki trzeba dociążać. I wprowadził do każdej koperty metalową blaszkę. Tylko w ten sposób mógł wejść na rynek. Skoro przepisy nie pozwalały mu tworzyć konkurencji od razu, to znalazł sposób, by na rynku jednak się pojawić.
Kilka lat później stworzył jednak prawdziwą innowację - Paczkomaty. Dziś to motor napędowy biznesu.
Urządzenia (z zastrzeżoną nazwą) do odbierania przesyłek przez całą dobę, przez siedem dni w tygodniu. Bez kolejki, bez wizyty w urzędzie pocztowym, bez konieczności czekania na kuriera lub listonosza. Firma właśnie postawiła urządzenie numer 8 tys. Sprzęt jest w całej Polsce - połowa w dużych miastach, połowa w mniejszych miasteczkach i na wsiach.
Trudno jednak uznać Rafała Brzoskę za człowieka samych sukcesów. Bo i porażek na koncie ma wiele. Pierwszą była batalia o Centrum Usług Wspólnych. Trwała lata, a umowy na świadczenie usług dla państwa nie było. Jak podsumowuje sam Brzoska, firma straciła na tym ruchu pół miliarda złotych. Na nic zdały się orzeczenia kolejnych sądów, 14 wygranych i potwierdzenie jego racji.
By ratować biznes, sprzedał jedną ze spółek - wraz z tysiącem pracowników. Nowy właściciel o pensje już się nie martwił. Brzoska odpokutował jednak tę decyzję. Po latach odkupił spółkę, spłacił zobowiązania - wobec dostawców, administracji publicznej, oddał też środki na rzecz Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (który wziął na siebie pensje zwalnianych osób). W sumie 14,5 mln zł. Dlaczego? - Bo wierzę, że tak trzeba - odpowiada.
Na koncie ma też ściąganie spółki z Giełdy Papierów Wartościowych. Inwestorom mówił tylko: albo sprzedacie akcje, albo biznes nie przetrwa. Posłuchali. Choć pamiętali, że akcje potrafiły kosztować po 300 zł. Trzeba było się z nimi rozstać za cenę niewiele większą niż 40 zł. Sam jednak też stracił. By ratować biznes, zastawił dom.
Brzoska ściągnął amerykańskiego inwestora - fundusz Advent International i zaczął budowę biznesu w oparciu praktycznie wyłącznie o dostawy paczek. Listy niemal całkowicie porzucił. Zwrócił się w stronę e-handlu. I to dziś z nim współpracuje.
Epidemia koronawirusa stała się nowym motorem napędowym dla polskiego e-commerce. Wiele osób nie miało wyjścia: nie wychodziło z domu, a zakupy wciąż chciało robić. I te najprostsze spożywcze, i te zdecydowanie bardziej konkretne. Kurierzy wozili sprzęt elektroniczny, odzież, obuwie, narzędzia do remontu domu i chociażby meble.
A InPost w tym momencie prezentował kolejne nowości: bezdotykowy odbiór przesyłek za pośrednictwem aplikacji, dostawy w weekendy. Było zainteresowanie, była odpowiedź. Firma nawał pracy wytrzymała.
Co zresztą ciekawe, koronawirus nie jest pierwszą epidemią, która napędza e-commerce. Pierwszą był SARS, który pojawił się w Azji. To właśnie wtedy Chińczycy przerzucili się na zakupy internetowe. Wtedy też rodziła się grupa sprzedażowa Alibaba z serwisem takim jak Aliexpress. Wtedy Jack Ma - twórca tych podmiotów - zaczynał biznes. A dziś jest jednym z najbogatszych przedsiębiorców na świecie.
To, co dla Polaków było wyborem, dla przedsiębiorców było koniecznością. Albo sprzedaż w sieci, albo zamknięcie działalności. Na zakupy do zamkniętych galerii handlowych niewielu się wybierało. I polskie firmy korzystały z oferty InPostu.
Wartość rynku e-commerce najprawdopodobniej w 2020 roku przebije poziom 100 mld zł. A perspektywy są jeszcze lepsze. Eksperci Unity Group - firmy z blisko 500 projektami cyfryzacji sprzedawców - szacują wzrosty o 20 proc. rok do roku.
Rafał Brzoska na epidemii nie tylko zarabiał. Jak sam mówi, firma kupiła tyle maseczek i żeli do dezynfekcji dla pracowników, że częścią sprzętu mogła się dzielić. I zapasami się dzieliła.
Prezes grupy Integer nie jest postacią jednoznaczną. Na biznesowych zakrętach był wielokrotnie. Firmę zaczął rozwijać najszybciej, gdy zrezygnował ze sporów sadowych i usunął się ze świecznika. Zniknął z list najbogatszych Polaków. I po prostu pracuje.