Zaraz po tym, jak ok. 15.30 w piątek premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że przez trzy kolejne dni cmentarze będą zamknięte, podniósł się sprzeciw sprzedawców kwiatów i zniczy.
Na chwilę przed najważniejszym w swoim biznesie dniem dowiedzieli się, że nic nie zarobią, a wiele kwiatów będzie się nadawało tylko do wyrzucenia. Po fali krytyki, jaka spadła na rząd, premier zobowiązał się, że sprzedawcy, którzy ponieśli straty, dostaną pomoc.
Następnego dnia KPRM ogłosił, że skupem kwiatów zajmą się ARiMR i KOWR, które na ten cel wydadzą 180 mln zł.
Wiadomo już mniej więcej, na jakie pieniądze mogą liczyć hodowcy i sprzedawcy. W rozmowie z RMF FM wiceminister rolnictwa Anna Gembicka poinformowała, że resort przeanalizował oferty na rynku i uznał, że maksymalnie 11 zł za doniczkę będzie uczciwą ceną.
- Te ceny były ustalane w rozmowach i pewnym rozeznaniu m.in. z hurtownikami - mówi Gembicka. Mamy nadzieję, że ta stawka będzie faktycznie zadowalająca dla tych osób, które z powodu zamknięcia cmentarzy będą miały w tym roku niższe obroty –powiedziała.
W hurcie donica chryzantem kosztuje ok. 11-12 zł. Klienci indywidualni pod bramą cmentarza płacą jednak między 25 a 30 zł, a to dlatego, że cena uwzględnia również takie elementy jak opłata za miejsce targowe, wynagrodzenie sprzedawcy, koszt transportu.
Warunki pomocy
Na pomoc może liczyć posiadacz co najmniej 50 chryzantem, które są w fazie pełnej dojrzałości i które zostały przeznaczone do sprzedaży na dzień zgłoszenia - tak kwiaty objęte skupem opisuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Przedsiębiorca musi złożyć wniosek i wskazać liczbę niesprzedanych kwiatów oraz miejsce ich składowania.