- Ten tydzień na rynkach metali szlachetnych jest czasem zdecydowanej przewagi kupujących. Po mało wyrazistym początku lutego, na wykresy złota, srebra, platyny i palladu powróciły dynamiczne zwyżki - zauważa Paweł Grubiak, prezes Superfund TFI.
W centrum uwagi jest złoto, które sforsowało kolejną granicę. Cena uncji, a więc około 31 gram kruszcu, przekroczyła 1600 dolarów. To nowy tegoroczny rekord i zarazem najwyższy poziom od początku 2013 roku.
- Zwyżce cen metali szlachetnych w ostatnich dniach sprzyjał wzrost awersji inwestorów do ryzyka. Wynikał on z negatywnego wpływu koronawirusa na globalną gospodarkę, który staje się widoczny w przedsiębiorstwach działających na globalną skalę - tłumaczy Grubiak.
Ekspert dodaje, że impulsem do wzrostów był głównie komunikat ze strony spółki Apple, która poinformowała o obniżeniu prognoz przychodów ze względu na trudności w prowadzeniu działalności operacyjnej po wybuchu epidemii koronawirusa.
Czytaj więcej: Pallad królem metali. Zostawia złoto daleko w tyle
Obecnie liczba zachorowań wykazuje coraz mniejszy wzrost, jednak Paweł Grubiak sugeruje, że nie oznacza to, iż koronawirus przestanie wpływać na sytuację na rynkach finansowych, w tym na notowania surowców. Kolejne tygodnie z pewnością będą przynosić nowe komunikaty, dotyczące innych globalnych graczy, podobne do tego zaprezentowanego przez Apple, tym samym sprzyjając wzrostom cen metali szlachetnych.
Tylko od początku tego roku wartość złota zwiększyła się o 6 proc. Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy wzrosła o 20 proc. a w 3 lata o 30 proc. Od wieloletniego dołka z końcówki 2015 roku, gdy uncja kosztowała niewiele ponad 1000 dolarów, skoczyła o blisko połowę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl