Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Dawid Czopek
Dawid Czopek
|
aktualizacja

Idzie kolejna era Trumpa. Co z ropą i gazem? Jest lekcja dla Polski [OPINIA]

281
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

W czasie kampanii wyborczej w USA wzrost cen paliw był jednym z ważnych argumentów podnoszonych przez wyborców. Wiele osób uważa, że prezydent Trump będzie bardzo sprzyjał amerykańskiemu przemysłowi naftowemu - pisze dla money.pl Dawid Czopek. Jak jego prezydentura może wpłynąć na ceny ropy i gazu?

Idzie kolejna era Trumpa. Co z ropą i gazem? Jest lekcja dla Polski [OPINIA]
Donald Trump - próbując doprowadzić do reindustrializacji kraju - będzie mocno wspierał energetykę (GETTY, Brandon Bell, Ethan Miller)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Od ubiegłej środy wiemy, że Donald Trump będzie nowym przywódcą kraju z największą gospodarką na świecie. Wybór ten z pewnością będzie miał duży wpływ na rynek szeroko rozumianej energii. Zacznijmy zatem od ropy, najważniejszego surowca energetycznego.

Prognozowanie cen ropy jest zawsze problematyczne i zwykle na pytanie o przewidywania szefowie największych koncernów zajmujących się jej wydobyciem, odpowiadają albo, że nie mają szklanej kuli lub że nie da się ich przewidzieć. Generalnie rzadko udaje się od nich wydobyć konkretną odpowiedź.

Próbą wyznaczania przyszłych cen ropy zajmują się za to duże banki inwestycyjne, ale trzeba szczerze przyznać, że w prognozach dość często rozmijają się z prawdą. Należy zatem pamiętać, że rzeczywistość może być istotnie różna od tego, co nam się w tej chwili wydaje, a ja staram się pokazać najbardziej obecnie realistyczny scenariusz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czas na Twój biznes - 1 odc. Uczestnicy

Wiele osób uważa, że prezydent Trump będzie bardzo sprzyjał amerykańskiemu przemysłowi naftowemu i w związku z tym cena ropy naftowej będzie spadać, być może nawet w kierunku 50 dol. za baryłkę z obecnych 70 dol. za baryłkę.

Prezydenci a produkcja ropy

Rzeczywiście wypowiedzi przyszłego prezydenta świadczą o tym, że będzie on znosił większość barier związanych z wydobyciem ropy i gazu, co będzie skutkować zwiększoną produkcją tych surowców.

Tyle tylko, że jeżeli popatrzymy na działalność odchodzącego prezydenta Joe Bidena, to:

  • od 2020 roku produkcja ropy naftowej z kondensatami wzrosła o około 2,8 mln baryłek, czyli o około 15 proc.,
  • w czasie poprzedniej kadencji Trumpa (2016-2020) wzrost ten wynosił ok. 5,5 mln baryłek,
  • a w czasie drugiej kadencji Baracka Obamy (2013-2016) ok. 4,6 mln baryłek.

A zatem właściwie każdy z ostatnich trzech prezydentów USA był dość przyjaźnie nastawiony do przemysłu wydobywczego, a mniejsze wzrosty produkcji w Stanach w ostatnich czterech latach być może wynikają z większej bazy i ograniczeń w dostępie do złóż.

Na świecie zużywa się obecnie ok. 105 mln baryłek dziennie, a popyt w 2025 roku ma wzrosnąć o około 1,5 mln baryłek.

Oczywiście produkcja ropy to nie tylko USA, ale też inne kraje w tym przede wszystkim Bliski Wschód. Uważa się, że Donald Trump może mniej łagodnie spoglądać na omijanie przez niektóre kraje embarga na zakupy ropy z Iranu i Wenezueli, co może skutkować ograniczeniem wydobycia ropy przez te kraje o około 2 mln baryłek dziennie.

Nie jest to jednak powód, który powinien istotnie przyczynić się do wzrostu cen surowca, ponieważ szacuje się, że wolne moce produkcyjne tylko w krajach OPEC wynoszą ponad 5 mln baryłek dziennie. A największy z producent z tego kartelu - Arabia Saudyjska - właśnie niedawno porzuciła swój cel doprowadzenia cen ropy naftowej do poziomu 100 dol. za baryłkę i prawdopodobnie w przyszłym roku, podobnie jak inne kraje OPEC, zwiększy produkcję.

Nie bez znaczenia jest także to, że po ostatnich latach obfitujących w różnego rodzaje embarga na poszczególne kraje i ich produkty, świat znalazł dość skuteczne sposoby na ich omijanie.

Kolejny czynnik wymieniany w kontekście cen ropy naftowej, to prawdopodobnie mniejszy popyt na ten surowiec. Ograniczenie światowego handlu może doprowadzić do spadku zapotrzebowania na ropę w wysokości blisko 1mln baryłek dziennie. Nie wspominając o tym, że Chiny - jeden z największych i najszybciej się rozwijających importerów ropy na świecie - coraz bardziej starają się promować samochody elektryczne, być może obawiając się o przyszłe dostawy tego surowca, także w kontekście rozwoju sytuacji na świecie.

Czy zatem możemy spodziewać się spadku cen ropy naftowej?

Wiele na to wskazuje, choć oczywiście eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie jest w mojej opinii największym zagrożeniem dla portfeli kierowców na całym świecie.

Drogie paliwo nie podobało się wyborcom Trumpa

Istotne jest także to, że w czasie kampanii wyborczej wzrost cen paliw był jednym z ważnych argumentów podnoszonych przez amerykańskich wyborców. Pamiętając o tym, prezydent Trump zrobi pewnie wszystko, żeby nie dopuścić do wzrostu rachunków na stacjach paliw.

Przejdźmy do gazu ziemnego. W mojej opinii surowiec ten ma kluczowe znaczenie dla amerykańskiego przemysłu, ponieważ pozwala na produkcję taniej energii w tym elektrycznej.

O ile cena ropy naftowej jest bardzo zbliżona dla konsumentów na całym świecie, a różnice w cenach gotowych paliw wynikają przede wszystkim z podatków nakładanych przez władze, o tyle w przypadku gazu ziemnego Stany Zjednoczone mają gigantyczną przewagę nad wieloma innymi krajami, w tym przede wszystkim z Europy i Azji.

Dość wspomnieć, że cena 1 MWh gazu ziemnego w USA wynosi poniżej 10 euro, w porównaniu do około 40 euro za tę samą MWh w Europie.

W praktyce oznacza, to że wszystkie produkty energochłonne produkowane na Starym Kontynencie nie mają wielkich szans w konkurencji do produktów amerykańskich, a może je ochronić wyłącznie cło lub wysoki koszt transportu.

Paradoksalnie, w wyrównaniu różnic może pomóc nowy prezydent, ponieważ najprawdopodobniej zniesie on zakaz nałożony przez prezydenta Bidena na nowe koncesje na eksport gazu ziemnego.

Zakaz ten miał dać czas na zbadanie wpływu wydobycia gazu w USA na środowisko, choć - jak twierdzą niektórzy - jego celem było także utrzymanie niskich cen gazu dla amerykańskiego konsumenta.

Donald Trump zapowiedział szybkie zniesienie tego zakazu, co prawdopodobnie zaowocuje mniejszymi różnicami pomiędzy cenami gazu po dwóch stronach Atlantyku.

Prawdopodobnie ceny te i tak w Europie zaczęłyby spadać, ponieważ oprócz Stanów Zjednoczonych także inne kraje, w tym przede wszystkim Katar, będą zwiększać swoje wydobycie i dostępność gazu ziemnego transportowanego w formie płynnej (LNG) będzie w przyszłości rosnąć.

W tym miejscu pojawia się pytanie, którego nie da się uniknąć: co dalej z rosyjskim gazem w Europie.

Wiemy, że Trump chce szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie. Prawdopodobnie jednym z warunków Rosji będzie zniesienie większości sankcji wprowadzonych na ten kraj po tym, jak rozpoczęła pełnoskalową inwazję.

Nie ma zakazu

W tej chwili, inaczej niż w przypadku innych surowców, nie ma zakazu importu rosyjskiego gazu, a jego zakup przez europejskie kraje rośnie w ostatnich miesiącach, głównie poprzez przyjmowanie transportów gazu LNG.

Obecne możliwości transportu poprzez gazociągi są mocno ograniczone. Nord Stream stracił większość ze swojej przepustowości (uszkodzone są trzy z czterech rur), a historycznie większość transportu odbywała się przez Polskę lub Ukrainę. Jak wiemy, polskie odcinki tych gazociągów nie są już używane do transportu ze wschodu na zachód. A odbywający się obecnie stosunkowo niewielki eksport rosyjskiego gazu przez Ukrainę i Słowację może zostać wstrzymany w 2025 roku po wygaśnięciu umowy tranzytowej.

Transport poprzez "rurę" ma znaczenie o tyle, że koszty związane ze skropleniem gazu do formy płynnej, transportu statkiem i ponownej regazyfikacji mogą sięgać nawet ok 10 euro na MWh. To tyle, ile kosztuje sam gaz w USA i niewiele mniej niż prawdopodobnie płacili na niego niemieccy odbiorcy przed rokiem 2022.

Ostatnio władze Unii zaproponowały, aby elementem zmniejszenia amerykańskiego deficytu w handlu z Europą były większe zakupy gazu, kosztem dostaw z Rosji. Ruch ten byłby na pewno na rękę amerykańskiemu prezydentowi, ale z uwagi na koszty transportu nie zniwelowałby całkowicie różnic w cenie tego surowca po obu stronach oceanu.

Dlaczego Amerykanie nie budują żadnej elektrowni atomowej

Od gazu mamy już prostą drogę do cen energii elektrycznej. Z grubsza możemy powiedzieć, że tani gaz to tania energia elektryczna, ponieważ zwykle - z uwagi na system wyznaczania cen prądu - to właśnie na podstawie cen gazu ustala się jego cenę.

W ostatnich latach gaz w USA jest najtańszym sposobem produkowania energii i jedynie w niektórych okolicznościach źródła odnawialne stanowią dla niego konkurencję. M.in. dlatego w USA nie buduje się obecnie żadnej elektrowni atomowej, ponieważ cena pochodzącego z niej prądu musiałaby być kilkukrotnie większa od ceny energii z elektrowni gazowej.

Myślę, że prezydent Trump - próbując doprowadzić do reindustrializacji kraju - będzie mocno wspierał energetykę. Tym bardziej że tak modne ostatnio centra obliczeniowe wykorzystywane przez sztuczną inteligencję będą potrzebować gigantycznych ilości energii elektrycznej, stąd pewnie należy liczyć się z kolejnym zwiększeniem produkcji gazu. W związku z tym raczej nie będzie już on taniał w Stanach Zjednoczonych, ale jest szansa na tańszy gaz w Europie.

Generalnie można założyć, że wszelkie działania będą podporządkowane wzrostowi gospodarczemu, a ten potrzebuje dużej ilości taniej energii. Niestety cele środowiskowe zejdą na drugi plan.

Jak na tym tle może wyglądać nasza europejska przyszłość?

Tutaj odsyłam do raportu byłego premiera Włoch oraz szefa Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghiego, który nakreślił kierunek, w jakim powinna podążać Europa. Moim zdaniem dość słusznie skupia się on rozwiązaniach regulacyjnych i wspólnotowych.

Niestety nie mamy własnego taniego gazu, a tego z Rosji nie chciałbym, abyśmy importowali. W związku z tym nie będziemy przez najbliższe lata konkurencyjni w stosunku do Stanów Zjednoczonych.

Oczywiście reforma krytykowanego systemu ETS i jego kolejnych modyfikacji jest konieczna, ale pamiętajmy, że nie jest ona lekiem na wszelkie zło. Np. przy obecnych kosztach polskiego górnictwa nie sprawi, że znów prąd z polskiego węgla będzie konkurencyjny w stosunku do innych źródeł.

Na pewno musimy pomyśleć nad sensownym, pozbawionym ideologii rozwojem naszego systemu energetycznego, tak żebyśmy mogli produkować stosunkowo tanią i w miarę czystą energię elektryczną.

Biorąc pod uwagę nasze doświadczenia z Rosją, dobrze byłoby gdyby produkcja tej energii była także w miarę niezależna od czynników zewnętrznych.

Na tę chwilę wydaje się, że takie możliwości daje energetyka oparta o źródła odnawialne, magazyny energii wsparte przez źródła gazowe, które w przyszłości mogą być zastąpione produkowanym przez nas wodorem.

Wygląda na to, że nadeszły czasy, kiedy trzeba zacząć myśleć o sobie. Jak ujął to jeden z prezesów spółki notowanej na GPW - czasy, w których zamiast Power Pointa, czyli programu do robienia prezentacji, należy przejść do Excela, czyli arkusza kalkulacyjnego.

Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP Opinie
KOMENTARZE
(281)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
realista 1
3 miesiące temu
Gospodarka USA rozwija się,gdy paliwa są drogie,a Polska w tej sytuacji pada na pysk.
Jacek M.
3 miesiące temu
Cena ropy mała, w Polsce paliwa drogie
na głównej
3 miesiące temu
wynkiem.Po jakiemu to? Tytuły i byki na poziomie nauczania w żlobku
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Janek
3 miesiące temu
A nam się opłaca płacić górnikom tylko za to , żeby do Warszawy nie przyjechali...
Georg
3 miesiące temu
UE już dawno dokonała samozaorania .
Dergo
3 miesiące temu
Widząc takiego ,,byka” w tytule nie czytam dalej.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (281)
SAS
2 miesiące temu
skończy się awanturą, wyjściem na ulice, i pogonieniem osób którym się za wiele wydaje, obawiam się że ten czas nadchodzi
BoBO
2 miesiące temu
Nikt nie wie jak będą kształtować się ceny paliw na świecie, ale ekspert wirtualnej wie nie tylko to. Wirtualna ma chyba kontrakty z ekspertami w każdej dziedzinie. Niekwestionowanym ekspertem jest Sławek Zagórski. To ekspert od wszystkiego co ma jakikolwiek związek z wojskiem oraz z wojną. Tym razem objawił się jako znawca logistyki wojskowej i związanych nią problemów, a konkretnie trzech typów czołgów jakie są na wyposażeniu polskiego wojska. A co powiesz Sławku na kilka typów samolotów? Zmieńcie sobie tych ekspertów !!!
Asia
2 miesiące temu
minimalna cena benzyny to 12 złotych.
ZK590
2 miesiące temu
Na polską ekologie to ja płacę podatki i niedługo zamarzne w zimnym ciemnym domu.
ZK590
2 miesiące temu
Czy Amerykanie utrzymują takie masy ludzi, które w wieku 40+ pobierają krociowe emerytury? Czy Amerykanie utrzymują rzesze ludzi którym się nie chce pracować bo z socjalu można żyć lepiej jak z pracy? Ile paliwa, en. elektrycznej może kupić amerykański robotnik a ile polski za tygodniowe wynagrodzenie?
...
Następna strona