Służba zdrowia została zatopiona przez trwającą pandemię koronawirusa. Izby przyjęć pękają w szwach, a media co rusz informują o karetkach, które po kilka godzin czekają na parkingach placówek, by te mogły przyjąć ich pacjenta.
Sytuacja zmusiła zarząd Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych do decyzji o przygotowaniach do wszczęcia sporów zbiorowych.
Jak przestrzega Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych, następnym krokiem związkowców może być strajk generalny.
Przed tym krokiem związek przestrzegał już od jakiegoś czasu. W rozmowie z TOK FM przed miesiącem Gardias rządową strategię walki z pandemią nazywała "przemysłem teoretycznych zmian".
- Jeszcze, żeby tego było mało, to pan minister [Adam Niedzielski] ma ostatnio nowy pomysł, by środki, które dostają pielęgniarki od [czasów - TOK FM] ministra Mariana Zembali [...] wprowadzić do puli szpitali. Czyli te środki mogą w ogóle nie trafić do personelu, który ma zajmować się polskim społeczeństwem i obywatelami. Oni będą mniej zarabiać - tłumaczyła Gardias w rozmowie z rozgłośnią.
Na profilu związku zawodowego na Facebooku opublikowany został filmik, na którym Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP, tłumaczy powody tej decyzji. Wyjaśniła, że zarząd krajowy 9 listopada podjął jednogłośną uchwałę o przygotowaniach do wszczęcia sporów zbiorowych.
- Uważamy, że jest to konieczne. Ignorowanie środowiska zawodowego pielęgniarek i położnych staje się coraz częstsze. Jest to konieczne również ze względu na fakt, że Sejm rozpoczął procedowanie kolejnej zmiany ustawy [...], którą to zmianą chce odebrać uchwalone wcześniej dodatki do wynagrodzeń w wysokości 100 proc. dla wszystkich pracowników pracujących w narażeniu na COVID-19 - mówi Ptok.
Decyzję o cofnięciu dodatków dla wszystkich pracowników szefowa związku nazywa "karygodną". Wyjaśniła również, że środowiska pielęgniarskie wcześniej apelowały do premiera Mateusza Morawieckiego o wstrzymanie tej zmiany i jednoczesne opublikowanie tzw. ustawy covidowej.
- Ustawa będzie opublikowana - zapowiedział minister w KPRM Michał Dworczyk na wtorkowej konferencji.
Dalej Krystyna Ptok odnosi się również do decyzji ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który przyznał rozporządzeniem dodatki dla części personelu medycznego. W jej ocenie szef MZ dokonał tym samym rozdzielenia na medyków, którym "dodatki się należą, jak i na tych, którym się nie należą".
Pielęgniarki domagają się wypłaty wspomnianych dodatków. Oprócz tego domagają się również "godziwego traktowania pracowników przez kadrę kierowniczą w podmiotach leczniczych". Proszą również o zatroszczenie się o "pracujący ponad ludzkie siły personel".
- Sytuacja jest krytyczna. W pierwszych dwóch tygodniach miesiąca listopada zmarło więcej pielęgniarek, niż w pierwszej połowie roku, w której trwała epidemia - tłumaczy szefowa OZZPiP.
Przedstawiciele związków chcą również, aby minister opublikował rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej, które zagwarantuje pielęgniarkom i położnym środki na utrzymanie pensji na dotychczasowych zasadach po 31 grudnia 2020 roku.
- Zarząd krajowy przypomina panu ministrowi, że środki te były kompromisem wywalczonym na fali protestów w 2015 roku. Te działania zakończyły się podpisaniem porozumienia z ministrem zdrowia, z prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia a Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym i Naczelną Radą Pielęgniarską - mówi Ptok.
3 listopada resort poinformował związkowców, że rozporządzenie gwarantujące utrzymanie środków wprowadzonych przez Mariana Zembalę, pozostaną w przyszłym roku - wynika ze słów szefowej OZZPiP.
Wysłaliśmy zapytania w tej sprawie do Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, jak i do Ministerstwa Zdrowia. Na odpowiedzi czekamy.
Braki w sprzęcie, miejscach do leczenia a przede wszystkim w personelu - to tylko kilka problemów, na które od miesięcy zwracają uwagę lekarze, pielęgniarki i położne. W money.pl opisywaliśmy, jak trwająca pandemia "zatopiła" polską służbę zdrowia.
W programie "Newsroom WP" Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek była pytana, kiedy system znajdzie się na skraju przepaści.
- Nad przepaścią to my już jesteśmy. Mamy za mało pielęgniarek na oddziałach podstawowych i brakuje na oddziałach, gdzie są respiratory - mówi Borchulska.
Tymczasem rząd zwleka z publikacją tzw. ustawy covidowej, która przewiduje m.in. dodatki dla lekarzy. Dlaczego?
Senat - kontrolowany przez opozycję - zaproponował bowiem, by stuprocentowy dodatek "covidowy" przysługiwał wszystkim lekarzom, z czym posłowie się zgodzili przez pomyłkę. Natomiast prawodawcy pierwotnie planowali, że dodatkowe fundusze trafią do tych, którzy skierowani są do pracy przy pacjentach zakażonych SARS-CoV-2.
Sejm zdecydował się na naprawę "błędu" poprzez natychmiastowe przyjęcie nowelizacji ustawy (wtedy jeszcze niepodpisanej przez prezydenta). Nowela czeka obecnie na rozpatrzenie w Senacie, a rząd czeka, aż już będzie mógł podpisać ją Andrzej Duda.
Więcej znajdziesz tutaj: Ustawa covidowa. PiS nie spieszy się z publikacją, choć wcześniej zarzucał opieszałość opozycji