Jak podaje agencja Bloomberg, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, większość zwalnianych to pracownicy godzinowi. Informacja okazała się - mimo wcześniejszych zapowiedzi o redukcjach - zaskoczeniem, bo w ubiegłym tygodniu Elon Musk przedstawił plan zwiększenia zatrudnienia na stanowiskach godzinowych.
- Zespoły w biurze w San Mateo miały za zadanie ocenić dane z pojazdów klientów związane z funkcjami wspomagania kierowcy Autopilot i wykonać tzw. etykietowanie danych. Wielu pracowników to specjaliści ds. adnotacji danych, a wszystkie te stanowiska są godzinowe - powiedziała jedna z osób, która poprosiła o nieujawnianie jej tożsamości w rozmowie z serwisem.
Biuro w San Mateo zatrudniało według TechCrunch 276 osób, a po zwolnieniu 195 pracowników wszystkich szczebli, w tym kierowników czy analityków danych - zespół pozostanie z 81 pracownikami, którzy według źródeł zostaną przeniesieni do innego biura.
"Najnowsze posunięcia oznaczają zmianę po gwałtownym wzroście zatrudnienia w ostatnich latach, mającym na celu umocnienie pozycji Tesli jako lidera rynku pojazdów elektrycznych. Firma, mająca obecnie siedzibę w Austin w Teksasie, rozrosła się do około 100 000 pracowników na całym świecie, budując nowe fabryki w Austin i Berlinie", czytamy w artykule agencji Bloomberg.
Na początku czerwca Musk zapowiedział, że w ciągu najbliższych trzech miesięcy pracę straci około 10 proc. pracowników. Później wycofał się z tych słów, o czym informowaliśmy na Money.pl
- Najbogatszy człowiek świata nie ma w planach cięcia zatrudnienia w Tesli o 10 proc. Elon Musk zdementował te doniesienia na Twitterze. Zarazem jednak przyznał, że liczba pracowników etatowych będzie "płaska" w porównaniu do rosnącego zatrudnienia. W piątek media obiegły informacje o notatce dyrektora generalnego Tesli, w której miał zapowiedzieć redukcję etatów - pisaliśmy na łamach Money.pl.