"11.50 e-mail dla wybrańców z zaproszeniem na spotkanie, 12.00 rozpoczęcie meetingu, 12.10 przychodzi email z wypowiedzeniem i zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy. Kto nie zrozumiał za pierwszym razem, że to jego ostatni dzień w pracy, mógł usłyszeć ten komunikat jeszcze 20-krotnie" - tak proces zwolnień, do jakich doszło w krakowskim oddziale firmy Aptiv Services, opisuje jeden z pracowników, który swój wpis umieścił na portalu GoWork.
"Szok, panika, przerażenie, strach i ogromny stres"
Ale rozgoryczonych pracowników jest znacznie więcej. - W kuluarach o zwolnieniach mówiło się już od dłuższego czasu, ale menadżerowie sukcesywnie dementowali te plotki albo zasłaniali się brakiem wiedzy - mówi w rozmowie z money.pl jeden z pracowników firmy Aptiv Services, który woli zachować anonimowość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeżeli chodzi o powody zwolnień, to nie usłyszeliśmy żadnych konkretów. Był ogólniki dotyczące sytuacji firmy, sytuacji na rynku. W wypowiedzeniach wpisano formułkę: zmiany organizacyjne w spółce. Nikt nie zabrania firmie prawa do zwolnień, ale należałoby oczekiwać szacunku do pracowników. Tego zdecydowanie zabrakło. Nie pozwolono nawet nam się pożegnać z innymi współpracownikami - komentuje.
- Restrukturyzacja, zmiany, oszczędności - jasne jak w większości korpo, ale zwolnienia w takim stylu - niehumanitarne. Wszystko odbyło się w ciągu 20 minut, akurat w przerwie obiadowej na lunch. Trzeba było wrócić do biurka, niektórzy w asyście kierownika lub ochrony, zdać rzeczy, spakować się i wyjść, wszystko do godz. 13. Niektórym zajęło to 15 minut. Szok, panika, przerażenie, strach i ogromny stres - tak sytuację w rozmowie z money.pl opisuje kolejny pracownik.
- I jak się można czuć? Poniżonym, budzi się poczucie winy, co zrobiłem źle, dlaczego akurat na mnie padło? Co dalej? Niektórzy w tej firmie pracowali kilkanaście lat. Firma zachowała się paskudnie - ocenia pracownik.
Poprosiliśmy firmę o komentarz dotyczący zwolnień i czekamy na odpowiedź. Według PAP Aptiv w najbliższych dniach ma wydać oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
Aptiv, z siedzibą w Dublinie, to globalny producent części dla przemysłu samochodowego. Na swojej stronie internetowej informuje, że zatrudnia ponad 200 tys. osób w 50 krajach. W Polsce zatrudnia ponad 5,5 tys. pracowników w Krakowie, Gdańsku i Jeleśni. Centrum Techniczne Aptiv w Krakowie działa od 2000 r. i pracuje tu ponad 2,5 tys. inżynierów i kilkuset specjalistów.
Posłowie interweniują. Będzie kontrola
Poselską kontrolę w tej sprawie zapowiedzieli parlamentarzyści Partii Razem.
- Złożyliśmy wniosek do Państwowej Inspekcji Pracy z prośbą o skontrolowanie prawidłowości, jeżeli chodzi o proces zwolnień grupowych w firmie Aptiv. Odzywają się do mnie pracownicy, którzy twierdzą, że nie byli poinformowani, że takie zwolnienia będą miały miejsce. Warto pamiętać, że w takim przypadku ustawa bardzo konkretnie precyzuje tryb zwolnienia, łącznie z powiadomieniem odpowiedniego urzędu pracy. Otrzymaliśmy także informacje, że tam, gdzie powinny być zawierane umowy o prace, były podpisywane umowy zlecenia. Będziemy te informacje weryfikować - mówi w rozmowie z money.pl posłanka Daria Gosek-Popiołek.
- Około 250 osób zostało zwolnionych z godziny na godzinę. Tak nie powinno to wyglądać, ale niestety wiem, że tak wyglądają często zwolnienia w Polsce. To jest kwestia odpowiedzialności zakładu pracy wobec pracowników, również klasy. To pokazało, że pracownicy nie są taktowani po partnersku - dodaje parlamentarzystka.
Anna Majerek, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie, w rozmowie z money.pl potwierdza, że wniosek o przeprowadzenie kontroli w firmie Aptiv już wpłynął.
Czynności kontrolne zostaną podjęte w ciągu najbliższych dni. Sprawdzimy, jeżeli są to faktycznie zwolnienia grupowe, czy zostały zachowane odpowiednie procedury i nie doszło do naruszeń przepisów. Będzie też kontrolowana forma zatrudnienia pracowników - informuje Anna Majerek.
Blisko pół tysiąca osób do zwolnienia
Czy technologiczna firma poinformowała odpowiedni urząd pracy o zwolnieniach? - Nie możemy udzielać informacji o konkretnych przedsiębiorcach. Firmy zastrzegają i to masowo, że jeżeli ujawnimy takie informacje, to mogą pociągnąć nas do odpowiedzialności - mówi w rozmowie z money.pl Mateusz Kęsek, zastępca kierownika działu prawno-organizacyjnego Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie. I dodaje, że może przedstawić tylko ogólne statystyki ws. zwolnień grupowych.
I tak od 1 stycznia do 31 grudnia 2023 r. zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych zgłosiło do Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie w sumie 12 zakładów pracy. Planowana liczba osób do zwolnienia - 954.
Dane z tego roku są jeszcze bardziej pesymistyczne. Choć nie zakończył się nawet drugi miesiąc 2024 r., to już zamiar zwolnień grupowych zgłosiło pięć firm. Pracę ma stracić w sumie 477 osób.
Najwięcej, bo 370 osób, planuje zwolnić firma produkująca wyposażenie elektryczne i elektroniczne do pojazdów silnikowych.
Zwolnienia grupowe
Ze zwolnieniami grupowymi mamy do czynienia wtedy, gdy zakład pracy zatrudnia co najmniej 20 pracowników.
O zwolnieniach grupowych mówimy, jeśli rozwiązanie umowy dotyczy co najmniej:
- 10 pracowników - gdy w firmie pracuje mniej niż 100 osób;
- 10 proc. pracowników - gdy firma zatrudnia 100-300 osób;
- 30 pracowników - gdy firma zatrudnia ponad 300 osób.
Spełnione muszą być także inne warunki, które reguluje ustawa. Pracodawca musi o zwolnieniach poinformować związki zawodowe, a jeśli w przedsiębiorstwie ich nie ma, to konieczne jest przeprowadzenie rozmów z przedstawicielami pracowników. Do tego pracodawca musi też przekazać informację o zwolnieniach do powiatowego urzędu pracy.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl