We wtorek rząd przyjął projekt ustawy wprowadzającej program "Aktywny rodzic". To w nim znajdzie się nowe świadczenie obiecane wcześniej przez Koalicję Obywatelską, czyli "babciowe", które znalazło się w "100 konkretach na 100 dni".
Świadczenie "aktywni rodzice w pracy", bo taka jest jego oficjalna nazwa, będzie kierowane do aktywnych zawodowo rodziców dziecka w wieku od 12. do 35. miesiąca życia. W ustawie zdefiniowana będzie aktywność zawodowa, której poziom lub rodzaj będzie uprawniał do otrzymywania świadczenia. Jego kwota to 1,5 tys. zł miesięcznie, a będzie ono przysługiwać przez 24 miesiące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W trakcie konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów premier stwierdził, że program obejmie ok. pół miliona rodzin. – Jeśli Sejm i prezydent nie zrobią nam tutaj kłopotów, to 1 października to świadczenie powinno być już dostępne w każdym polskim domu – zapowiedział Donald Tusk.
"Babciowe". Rząd pokazuje projekt, eksperci mają wątpliwości
Nowa propozycja rządu wywołała falę komentarzy. Ze świadczenia cieszy się Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. Jak stwierdza, "faktycznie trudności w zapewnieniu opieki nad dziećmi są jedną z najpoważniejszych barier dla aktywności na rynku pracy".
Szkoda jednak, że nie zostało ono poprzedzone żadnymi konsultacjami. Nie warto kontynuować zwyczajów z poprzedniej kadencji, kiedy to np. rezygnację z konsultacji rządowego projektu uzasadniano 'jednoznacznie pozytywnym charakterem projektu' – tego nie można zakładać a priori, a warte rozpatrzenia są też uwagi techniczne – pisze Łukasz Kozłowski w serwisie X.
Ekonomista zwraca też uwagę, że obecny rząd zastosował sposób "obejścia" konsultacji poprzez tzw. tryb odrębny. To metoda powszechnie stosowana przez obóz Zjednoczonej Prawicy, która zastąpiła tryb poselski zgłaszania projektów ustaw (tego typu projekty nie wymagają konsultacji społecznych).
A że pewne wątpliwości względem rządowej propozycji są, udowadnia wpis Piotra Juszczyka. Główny doradca podatkowy InFaktu przeanalizował zapisy projektu ustawy o "babciowym".
Babciowe to nie tylko 1900 lub 1500 zł dla aktywnego rodzica. To również 500 zł dla rodzica pozostającego w domu. A co z opodatkowaniem? Dla rodzica będzie zwolnienie, ale już dla babci nie. Istnieje jednak możliwość pokrycia składek ZUS przez państwo – zauważa Piotr Juszczyk.
Czym jest "babciowe" i program "Aktywny rodzic"?
Projekt ustawy o wspieraniu rodziców w aktywności zawodowej oraz w wychowaniu małego dziecka "Aktywny rodzic" ma być częścią systemowej strategii wspierania rodziców w łączeniu ról zawodowych i rodzicielskich.
Projekt ustawy zakłada wprowadzenie do systemu prawnego trzech świadczeń wspierających rodziców w aktywności zawodowej oraz w wychowywaniu i rozwoju małego dziecka: "aktywni rodzice w pracy", "aktywnie w żłobku" i "aktywnie w domu".
To pierwsze świadczenie to właśnie "babciowe", czyli 1,5 tys. zł dla pracujących rodziców. Od nich też będzie zależało, na co przeznaczą te pieniądze. Będą mogli np. sfinansować z nich opiekę sprawowaną przez babcię (w tym emerytkę) na podstawie umowy uaktywniającej (umowy zawieranej z nianią). W razie wykorzystania przez rodziców umowy uaktywniającej, składki od tej umowy będą dodatkowo finansowane. Pozwoli to na dokonywanie corocznej waloryzacji wysokości emerytury osoby zatrudnianej na tę umowę.
Ta idea to pomoc dla Polski. Każda mama, każdy tata, którzy się na to zdecydują (aby skorzystać z programu - red.), będą płacili składki. Nie będą na urlopie, wynikającym z rodzicielstwa, tylko w pracy. Nawet jeśli byśmy mówili o płacy minimalnej, to wpływy ze składek i podatków będą równoważyły nakłady wynikające z tej ustawy – stwierdził Donald Tusk.
Za opracowanie przepisów odpowiada wiceministra rodziny Aleksandra Gajewska. Koszt programu oszacowano na 64,97 mld zł w ciągu 10 lat.