To bardzo trudny czas dla budżetu domowego przeciętnego Polaka. Ceny rosną w tempie blisko 9 proc. w skali roku, a do tego coraz większym obciążeniem jest spłata kredytu.
Eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) zauważają, że od października główna stopa procentowa Narodowego Banku Polskiego (NBP) wzrosła z 0,1 proc. do 2,25 proc. Co gorsza, przewidują, że w tym roku może sięgnąć 4 proc.
Czytaj więcej: Odszyfrowano słowa prezesa NBP. Kredyt rocznie może kosztować nawet 10 tys. zł więcej
W podobnej skali rośnie oprocentowanie kredytów. Im wyższa kwota do spłaty, tym większe podwyżki rat. Według ekspertów PIE najbardziej zaskoczeni nowymi ratami będą kredytobiorcy, którzy pożyczyli pieniądze w ostatnich dwóch latach.
Miesięczne raty ostro w górę
"Będą się oni mierzyć z podwyżką stóp procentowych o prawie 4 pkt. proc., czyli około 200 zł miesięcznie na każde 100 tys. kredytu. Hipoteki dla tej grupy to około 15 proc. udzielonych kredytów" - czytamy w najnowszym raporcie PIE.
Większość kredytów została udzielona w latach 2010-2019, gdy główna stopa procentowa NBP wynosiła wtedy średnio 2,5 proc. W przypadku takich kredytobiorców podwyżki będą też znaczące, ale kwoty nie powinny aż tak szokować.
Jak wyliczają eksperci PIE, miesięczna rata kredytu hipotecznego w wysokości 400 tys. zł wzrosła od września o około 500 zł, a w grudniu 2022 roku może być wyższa o kolejne 300 zł.
"Tak duży wzrost jest odczuwalny dla domowych budżetów i ograniczy wydatki kredytobiorców na bieżącą konsumpcję" - podkreślają ekonomiści PIE.
Banki zakładają bufor bezpieczeństwa
Uspokajają jednak, że raczej nie grozi nam kredytowy krach. Udział strat kredytowych w pandemii był niewielki. A historia pokazuje, że nawet w okresie wysokich stóp procentowych skala strat była umiarkowana.
W 2012 roku główna stopa NBP wzrosła z 3,5 proc. do 4,75 proc., a straty na kredytach hipotecznych nie przekroczyły 0,5 proc. wartości portfela wszystkich tego typu zobowiązań.
Czytaj więcej: Wpisy do ksiąg wieczystych. Nadchodzą bardzo duże zmiany
Banki nigdy nie udzielają kredytów na granicy możliwości spłaty. Dlatego niektórzy klienci mogą narzekać, że jest im wyliczana niska zdolność kredytowa, ale później łatwiej jest im spłacać raty.
"Przy obliczaniu zdolności kredytowej banki zakładają bufor bezpieczeństwa na wypadek wzrostu stóp procentowych o co najmniej 2-3 pkt proc. Dlatego podwyżki stóp procentowych do około 4 proc. nie powinny spowodować znaczących trudności ze spłacaniem zadłużenia" - ocenia PIE.