Rząd chce walczyć z inflacją tarczą antyinflacyjną, a Narodowy Bank Polski (NBP) podnosi stopy procentowe. W środę główna stawka wzrosła z 1,25 do 1,75 proc. Jest więc już powyżej poziomu sprzed pandemii, a nawet najwyżej od 2015 roku.
Koszty walki z inflacją w związku z decyzjami RPP poniosą niemal bezpośrednio wszyscy ci, którzy spłacają kredyty lub zamierzają pożyczyć pieniądze z banku.
Wzrost stóp procentowych przekłada się na wyższą stawkę WIBOR, którą w umowach ma 99 proc. kredytobiorców (pomijamy kredyty we frankach i innych walutach obcych). To do niej bank dodaje swoją stałą marżę i w ten sposób wychodzi oprocentowanie, z którego bank nalicza konkretne raty.
Każdy klient w najbliższych tygodniach lub miesiącach (w zależności od umowy) powinien otrzymać od banku nowy harmonogram spłat kredytu, w którym będą dokładnie wyliczone nowe raty. Jedne będą uwzględniać tylko podwyżki z grudnia, a inne mogą też obejmować decyzje RPP z października i listopada (jeśli do tej pory bank ich jeszcze nie uwzględnił).
Jak zmienią się raty?
O ile wzrosną raty w związku tylko ze środową podwyżką stóp procentowych? Odpowiedź nie jest prosta i jednoznaczna, bo klienci banków mają różne umowy, odmienne warunki i są też na różnych etapach spłacania kredytów. Dla zobrazowania możliwych skutków pokażemy wyliczenia na kilku przykładach.
Z wyliczeń HRE Investments wynika, że dla kredytu zaciągniętego na 25 lat z marżą banku na poziomie 2,6 proc. i przy 300 tys. zł pozostających do spłaty, środowa decyzja RPP może oznaczać wzrost miesięcznej raty z 1726 do 1814 zł. To 88 zł różnicy, którą trzeba będzie pokryć z domowego budżetu.
Czytaj więcej: RPP podnosi stopy procentowe. Jak reaguje złoty i giełda?
W podobnym kredycie, ale przy np. 200 tys. zł pozostających do spłaty, zmiana byłaby dużo mniej dotkliwa - rata wzrosłaby z 1151 do 1209 zł. Jeśli komuś zostaje tylko 100 tys. zł do zwrotu, podwyżka wyniesie około 30 zł.
Jednak gdy przykładowy Kowalski zapożyczyłby się niedawno np. na pół miliona, jego rata skoczy z 2877 do 3023 zł.
Każdy zainteresowany może też skorzystać z dość prostego kalkulatora przygotowanego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) i samemu wyliczyć potencjalną zmianę raty. Wystarczy tylko uzupełnić podstawowe informacje na temat parametrów swojego kredytu.
Warto tylko pamiętać, że kalkulator UOKiK robi symulacje dla zmian oprocentowania przy pełnych procentach (1, 2, 3, 4 i 5 pkt proc.).
Kredytobiorcy udźwigną podwyżki?
Przy dużych kwotach kredytu pozostających do spłaty, ostatnie decyzje RPP mogą być zauważalnym obciążeniem dla rodzin. Choć eksperci przewidują, że jest jeszcze za wcześnie na to, żeby przewidywać problemy większej grupy obywateli w spłacie kredytów.
To nieporównywalna sytuacja do tej, z którą mierzyli się frankowicze po niespodziewanym i bardzo silnym wzroście kursu szwajcarskiej waluty kilka lat temu.
Jarosław Sadowski w rozmowie z money.pl przekonywał, że nawet przy dwukrotnie większej podwyżce (o 1 pkt proc.) stóp procentowych niż ta ze środy (+0,5 pkt proc.) jest mało prawdopodobne, aby spowodowało to opóźnienia w spłacie znaczącej grupy kredytobiorców. - Banki, obliczając zdolność kredytową, uwzględniały ryzyko podwyżek oprocentowania - przekonuje ekspert Expandera.
Przewiduje, że rosnące raty zmuszą po prostu część kredytobiorców do zaciśnięcia pasa i ograniczania wydatków konsumpcyjnych.
Wrażliwości kredytobiorców na podwyżki stóp procentowych przyjrzeli się też niedawno ekonomiści PKO BP, którzy poświęcili temu nawet specjalny raport. Wnioski są takie, że "polskie gospodarstwa domowe cechuje wysoka zdolność do poradzenia sobie ze wzrostem kosztu obsługi zadłużenia".
Oceniają, że nawet w "szokowym" scenariuszu wzrostu stóp w NBP do 2,5 proc. (a teraz to 1,75 proc.) koszty obsługi kredytu w relacji do dochodu do dyspozycji wzrosłyby zaledwie o 0,36 pkt proc. do 4,1 proc., a więc byłyby niewiele wyższe niż przed pandemią.
"Kluczowym czynnikiem ograniczającym wrażliwość gospodarstw domowych na podwyżki stóp procentowych jest silny wzrost dochodów" - podkreślają ekonomiści PKO BP. Statystyki GUS z ostatnich miesięcy pokazują, że przeciętne wynagrodzenie w skali roku wzrosło o 8-10 proc. I w dość szybkim tempie rośnie od wielu lat.