- Musimy jasno powiedzieć "tak" dla polskiego złotego. Euro dzisiaj jest walutą opłacalną tylko dla jednego państwa. Nie możemy zgodzić się na coś, co pozbawia nas suwerenności. I sprawi, że nasze zasoby finansowe wylądują w de facto niemieckim banku - przekonywał Jarosław Kaczyński, odnosząc się do możliwości wprowadzenia w Polsce euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W Niemczech coś, co było warte markę, potem było warte euro, czyli dwa razy więcej. Jeszcze gorzej we Francji, gdzie euro wymieniano za cztery franki. Tak będzie i w Polsce, pewnie będzie jedno euro za pięć złotych. To uderzenie w stopę życiową, popyt i całą gospodarkę - mówił prezes PiS w Tomaszowie Mazowieckim.
- Nie możemy się na to zgodzić. To jest w interesie tych, którzy chcą nas eksploatować, szczególnie Niemiec, i niewielkich grup w kraju, które zarobią na spekulacjach - ostrzegał Kaczyński.
Prezes PiS o wzroście cen w Polsce
Prezes PiS podkreślał, że kwestia ta ściśle wiąże się z niskimi cenami w Polsce. - Czy trzeba było uwalniać VAT na żywność? Nie ma zgody na zaniechanie polityki, która powstrzymywała wzrost cen, czyli tarcz i 0 proc. VAT na żywność. Tarcze dotyczyły energetyki, która szczególnie wpływa na ceny. "Tak" dla niskich cen, "tak" dla wysokiego poziomu życia Polaków - dodał.
Czy Polska przyjmie euro jako walutę?
Przystąpienie Polski do strefy euro to temat, który co jakiś czas powraca w debacie publicznej. Jeszcze pod koniec kwietnia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował o założeniach polityki zagranicznej Polski w 2024 r. W trakcie debaty po exposé poseł Michał Kobosko jasno udzielił poparcia dla przyjęcia euro w naszym kraju.
Jak pisaliśmy w money.pl, wielu wciąż żywi wiele obaw przed wspólną walutą, ale nie brakuje też entuzjastów. Aż 48 proc. szefów dużych i średnich firm chce przyjęcia euro, jednak kolejne 42 proc. woli złotego - wynika z badania firmy Grant Thornton.
Również prezes Glapiński wiele razy mówił, że euro nad Wisłą przyniosłoby wiele nieszczęść i nie zgodzi się na porzucenie złotego. - Żeby wprowadzić w Polsce euro w sposób wymuszony, przedwczesny, z ogromną szkodą dla polskiej gospodarki i Polaków niezbędne jest wspólne pismo prezesa NBP i premiera. Ja, będąc prezesem NBP, takiego pisma nie podpiszę, zanim Polska nie osiągnie poziomu rozwoju Europy Zachodniej - oświadczył w listopadzie 2023 r. prof. Glapiński.
To, czego PiS nie mówi, to sytuacja gospodarcza Polski, która uniemożliwia wprowadzenie euro. Przypomnijmy, że niezbędne jest do tego spełnienie tzw. warunków konwergencji.
Dlatego Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, podkreślał kilka tygodni temu, że nie chodzi o szybkie przyjmowanie euro, bo strefa euro ma dzisiaj duże problemy, ale także po prostu nie byłoby to możliwe. Do przyjęcia euro konieczne jest spełnienie kryteriów, dotyczących m.in. wysokości inflacji, stóp procentowych czy też wskaźników fiskalnych.
Kraj przyjmujący euro nie może być objęty procedurą nadmiernego deficytu, którą Komisja Europejska wszczyna, jeśli deficyt finansów publicznych przekracza 3 proc. PKB, a dług publiczny 60 proc. PKB. Tymczasem, jak wynika z zapowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Finansów, Polska taką procedurą może zostać objęta już w maju.