Inflacja we wrześniu osiągnęła poziom 8,2 proc. rok do roku. To znaczący spadek względem sierpnia, kiedy to wskaźnik był jeszcze dwucyfrowy - wynosił 10,1. Wielu ekspertów podkreśla, że na wrześniowy odczyt wpływ miały głównie paliwa. Te potaniały bowiem rok do roku o 7 proc., żywność i energia w tym samym czasie podrożały o ok.10 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monika Kurtek, Główny Ekonomista Banku Pocztowego, studzi optymizm po ostatnich danych GUS. Jej zdaniem w ostatnim kwartale br. inflacja może kształtować się w okolicach 7.0 proc. r/r. Aktualne prognozy wskazują, że od marca 2024 r. inflacja może ponownie zacząć przyspieszać - podkreśla.
"Prawdziwa inflacja trudna do oszacowania"
Zdaniem części ekspertów niskie ceny paliw, oderwane od rynkowych realiów, zaniżyły inflację w sposób sztuczny.
Prawdziwa inflacja jest w rzeczywistości trudna do oszacowania w sytuacji, gdy ceny żywności są sztucznie zaniżone, cena paliwa nie odzwierciedla zmian na giełdzie ropy, ceny energii są zamrożone. Po wyborach obudzimy się w innej rzeczywistości... urealnienie cen będzie bolało - pisze prof. Sławomir Kalinowski, ekonomista z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk.
"Przypudrowany, centralnie sterowany wskaźnik inflacji"
Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych (IFP), również uważa, że najnowsze dane o inflacji nie są do końca obiektywne.
"Zgodnie z oczekiwaniami sztucznie zaniżony, przypudrowany, centralnie sterowany wskaźnik inflacji wyniósł we wrześniu 8,2 proc. r/r. Pełna inflacja jest nadal dwucyfrowa. Ukryta inflacja w Polsce to 5-6 pkt. proc. bo: mamy sztucznie, czasowo zniżone ceny paliwa, mamy czasowo zawieszony VAT na żywność, mamy czasowo zamrożone ceny gazu i prądu, premier nakazami centralnie steruje cenami PKP, opłatami na autostradach" - wylicza.
Żadnego kraju na świecie nie stać na wieczne mrożenie cen. Nie wytrzymał tego PRL, nie wytrzymały tego Węgry w ubiegłym roku i Turcja teraz. Kolejna jest Polska. Rząd nie mówi prawdy, że po odmrożeniu ceny wystrzelą po wyborach. Zamiast budować farmy wiatrowe, fotowoltaiczne, transformować się energetycznie mamy sztuczne mrożenie i ukrycie sprowadzany węgiel z Rosji - podsumowuje.
Inflacja bazowa spada wolniej niż w krajach regionu
ING Economics Poland obawia się, że nadmierny optymizm dezinflacyjny NBP "rynek może oprotestować słabszym złotym". Powody? Proces dezinflacji w Polsce wygląda nietrwale na tle innych krajów. Spadek inflacji bazowej jest wciąż dużo wolniejszy niż w regionie, co sugeruje duży udział czynników zewnętrznych, jednorazowych - piszą w swoim komentarzu eksperci banku.
Podkreślają też, że w Czechach cel inflacyjny zostanie osiągnięty w pierwszym kwartale 2024 roku, w Polsce NBP widzi CPI około 3,5 proc. w drugiej połowie 2025 roku. "Naszym zdaniem dużo później" - podkreślają analitycy. Uważają też, że retoryka prezesa NBP w następnym tygodniu będzie bardzo ważna dla złotego.
Zbytnie epatowanie jednocyfrową inflacją może wzbudzić obawy, że NBP wróci do bardzo łagodnego nastawienia, odstającego od perspektyw inflacji i nastawienia banków centralnych w regionie oraz Fed i EBC, efektem może być większe osłabienie PLN - podkreślają bankowcy.
"Inflacja spadła na chwilę"
Przemysław Kwiecień podkreśla, że na odczyt inflacji wpływ miały obniżki cen energii (-0,8 proc. miesiąc do miesiąca) i ceny paliw (-3,1 proc.).
Inflacja może spaść nawet do 4,5 proc. na koniec pierwszego kwartału 2024 (w zależności od zmian regulacyjnych), ale potem nieco odbije i dalsze jej ograniczenie będzie wyzwaniem - podkreśla.
Piotr Kuczyński podkreśla, że "prorocze wizje prezesa z 7 września okazały się być zgodne z realiami koszyka GUS" - zauważa. I stwierdza, że odczyt miał miejsce "dzięki innemu prezesowi (paliwa)" oraz "12-procentowej obniżce cen energii".
Inflacja z hukiem spadła (na chwilę) z 10.1 na 8,2 proc. Cuda, cuda (roku wyborczego) - podsumowuje.