Dane GUS publikowane w ostatnich dniach pokazują, że mimo wielu przeciwności, polska gospodarka ciągle szybko się rozwija. W wysokim dwucyfrowym tempie rośnie sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa i budowlanka. Rekordy bije przeciętne wynagrodzenie, ale też najszybciej od 22 lat w górę idą ceny.
Rosnące wynagrodzenia w Polsce mają obecnie dwa oblicza. Z jednej strony rekompensują nam coraz wyższą inflację, ale z drugiej generują koszty u przedsiębiorców, którzy muszą przerzucać je na ceny swoich produktów. Tak powstaje spirala płacowo-cenowa - błędne koło, z którego niezwykle trudno się wydostać.
W dłuższej perspektywie czasu oznacza to same kłopoty dla naszych portfeli i Narodowego Banku Polskiego (NBP), którego ustawowym zadaniem jest dbanie o stabilny poziom cen. Dodajmy, że celem NBP jest utrzymywanie inflacji na poziomie 1,5-3,5 proc. Aktualnie przekracza ona górny limit ponad trzykrotnie, będzie jeszcze gorzej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stopy procentowe dobiją do 8 procent?
Ekonomiści BNP Paribas wskazują nakręcanie się spirali cenowo-płacowej jako główny powód spodziewanych bardzo wysokich stóp procentowych. Po ostatnich danych z polskiej gospodarki podnieśli swoje prognozy dla oprocentowania w banku centralnym aż do 8 proc. Wcześniej celowali w 6,5 proc., co oznacza duży przeskok.
Przypomnijmy, że aktualnie główna stawka w NBP wynosi 4,5 proc.
"Główny powód to nakręcanie się spirali płacowo-cenowej, przy wysokiej aktywności gospodarczej na początku bieżącego roku i perspektywach luzowania fiskalnego. Skłoni to naszym zdaniem RPP do jeszcze agresywniejszego zaostrzania parametrów polityki pieniężnej" - wskazują eksperci BNP Paribas.
Gdyby ta prognoza się sprawdziła, stopy procentowe osiągnęłyby poziom najwyższy od 20 lat. Ostatni raz główna stawka w NBP była z ósemką z przodu we wrześniu 2002 roku.
To jedna z najodważniejszych prognoz, jakie do tej pory prezentowali ekonomiści. Prawdopodobnie w najbliższym czasie będzie więcej podobnych rewizji. Ekonomiści Pekao zauważają, że rynek (banki i inwestorzy) w tym momencie wyceniają już stopy procentowe na 7 proc.
Co z ratami kredytów?
Jeszcze rok temu, gdy stopy procentowe w NBP były niemal zerowe, rata typowego kredytu na 30 lat i 500 tys. zł wynosiła około 1,9 tys. zł. W tej chwili trzeba się liczyć z miesięczną płatnością na poziomie około 3,5 tys. zł, a przy oprocentowaniu na poziomie 7 proc. z blisko 4 tys. zł.
Gdyby sprawdziła się prognoza BNP Paribas i główna stawka w NBP osiągnęłaby poziom 8 proc., wtedy stawka WIBOR dla kredytów byłaby jeszcze o około 0,3 pkt proc. wyższa. W takiej sytuacji kredyt na 500 tys. zł wiązałby się z koniecznością płacenia bankowi miesięcznie wyraźnie ponad 4 tys. zł. Niewiele większa jest obecnie przeciętna płaca (netto) w Polsce.
Damian Słomski, dziennikarz money.pl