"Opodatkowanie wysokich dochodów w Polsce jest niskie na tle krajów UE i po zmianach w 2022 r. nadal takie pozostanie. Wprowadzone z początkiem 2022 r. zmiany w sposobie naliczania podatków i składek mają wpływ na sytuację osób najlepiej zarabiających" - podano w opublikowanym w czwartek "Tygodniku PIE".
Pensje najbogatszych spadną, lecz nadal będą płacić niskie podatki
Chodzi o Polski Ład i związane z nim zmiany dotyczące m.in. naliczania wysokości składki zdrowotnej. Podatkowa reforma sprawiła, że spadają dochody netto osób zarabiających powyżej 13 tys. zł brutto miesięcznie. Jak wylicza PIE, spadek ten wyniesie około 5 proc. w przypadku umów o pracę i około 10 proc. w przypadku własnej działalności gospodarczej.
"Jednak de facto będą to niewielkie zmiany, nadal sytuujące Polskę wśród krajów o najniższym opodatkowaniu wysokich dochodów w całej UE" - oceniono.
Stawka podatku dla dochodów wynosi nadal 17 proc. w przypadku I progu, który zresztą zwiększył się z 85 tys. zł do 120 tys. zł. W przypadku osób zarabiających powyżej tej drugiej kwoty - czyli przekraczających II próg - podatek dochodowy wynosi 32 proc.
I właśnie tutaj PIE widzi relatywnie niskie podatki w Polsce. Jak wskazują eksperci Instytutu, 32 proc. dla najwyższych dochodów to mniej niż średnia w krajach Unii Europejskiej, która wynosi 39 proc. W połowie krajów najbogatsi muszą płacić stawkę 45-procentową. Mniejsza stawka dla najbogatszych występuje w siedmiu państwach UE.
Klin podatkowy dla najbogatszych też niski
PIE ocenił, że w Polsce jest także niski łączny klin podatkowy dla wysokich dochodów. "Wartość klina podatkowego (w proc.) określa, jaka część kwoty, którą pracodawca przeznacza na wynagrodzenie pracownika, jest pobierana wraz z podatkiem i wszystkimi składkami. Jest to więc najlepszy wskaźnik, bo pokazuje łączne obciążenie dochodów z pracy - zarówno podatkiem, jak i składkami" - przypomina PIE.
Instytut wskazuje, że dla pensji 10 tys. zł brutto klin podatkowy w Polsce wynosi 42 proc. A - zdaniem PIE - zarobki w tej wysokości to już "stosunkowo wysoka płaca", gdyż wynosi ona około 167 proc. średniego krajowego wynagrodzenia.
"Spośród krajów UE, które należą także do OECD, tylko w trzech klin podatkowy dla takich dochodów jest niższy niż w Polsce. Średnio wynosi on 47 proc. Gdyby taki klin podatkowy obowiązywał w Polsce, osoba zarabiająca 10 tys. zł brutto zapłaciłaby miesięcznie 550 zł podatków i składek więcej niż obecnie" - wyliczono w "Tygodniku PIE".
Klin podatkowy dla wysokich dochodów jest w Polsce jeszcze niższy dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Ekonomiści instytutu przypomnieli opracowanie Ministerstwa Finansów, według którego opodatkowanie wysokich dochodów z działalności gospodarczej jest o około jedną trzecią niższe niż przy umowie o pracę.
To - stwierdzili eksperci PIE - stanowi pokusę do tzw. fikcyjnego samozatrudnienia, czyli zakładania własnej działalności przez osoby wykonujące obowiązki charakterystyczne dla umowy o pracę. Ponadto - zdaniem PIE - osoby o wysokich dochodach w niewielkim stopniu uczestniczą w finansowaniu budżetu.
PIE kontruje też argumentację, iż mniejsze obciążenie jest zasadne. Instytut wskazuje, że część osób, które tak uważa, tłumaczy to niższym poziomem rozwoju gospodarczego, niższym ogólnym poziomem zarobków i słabszą jakością usług publicznych niż w bogatszych krajach UE.
"Jednak argumentacja ta pomija dwie istotne kwestie. Po pierwsze, przy niższych wpływach do budżetu możliwość poprawy jakości usług publicznych jest ograniczona. Po drugie, stosunkowo niski klin podatkowy w Polsce nie dotyczy osób o niskich i średnich dochodach. Można więc powiedzieć, że biedniejsi tracą u nas podwójnie - na stosunkowo wysokich dla nich podatkach oraz na niższym poziomie redystrybucji niż w bogatszych krajach UE" - czytamy.