Opłata reprograficzna. Smartfony jednak bez nowego podatku. Reszta elektroniki podrożeje

Rząd – mimo sporych kontrowersji – chce jednak rozszerzyć opłatę reprograficzną na kolejne rodzaje urządzeń elektronicznych. Spowoduje to podniesienie cen zdecydowanej większości urządzeń mniej więcej o 40 złotych na każdym tysiącu.

Sprzęt elektroniczny może podrożeć o nawet 4 proc.
Sprzęt elektroniczny może podrożeć o nawet 4 proc.
Źródło zdjęć: © East News | Jan Graczyński
Konrad Bagiński

W Rządowym Centrum Legislacji opublikowano projekt rozporządzenia do ustawy dotyczącej m.in. wysokości opłaty reprograficznej i towarów nią objętych. W przypadku większości z nich danina będzie wynosiła 4 proc. ceny brutto – czyli 4 złote na każde 100 zł z ceny produktu.

Co podrożeje?

Na pierwszy ogień idą wszelkie zestawy oraz osobno sprzedawane urządzenia audio i audio-wideo, które mają funkcję "nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych".

Co należy przez to rozumieć? Skupmy się na odtwarzaniu – nośnikiem zewnętrznym jest płyta DC, DVD, Blueray, pendrive, karta pamięci, płyta winylowa, kaseta. Objęte daniną będą więc wszelkie odtwarzacze, ale i sprzęty mające po prostu wejście USB – bo przecież można do nich podłączyć pendrive'a z muzyką bądź filmem.

Podatek od smartfona. Łepkowska: To niewielkie pieniądze, nie lamentujmy

Katalog sprzętów jest bardzo szeroki i obejmuje zestawy hi-fi, telewizory, a nawet radiobudziki z możliwością odtwarzania plików muzycznych. Do listy urządzeń trzeba doliczyć radia samochodowe, wszelkie przenośne odtwarzacze muzyki i filmów – chodzi dosłownie o każdy sprzęt, na którym można odtwarzać pliki audio i wideo.

Produkt

Wysokość opłaty reprograficznej

Sprzęt audio lub audio-wideo funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych

4 proc.

Komputery stacjonarne i przenośne

4 proc.

Tablety

4 proc.

Telewizory z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych

4 proc.

Czytniki e-booków

2 proc.

Cyfrowe aparaty fotograficzne z niewymienialnymi obiektywami

2 proc.

Żeby rozwiać wątpliwości co do rodzajów telewizorów objętych nowym podatkiem, w rozporządzeniu zapisano, że objęte będą nim "telewizory z funkcją nagrywania lub odtwarzania nośników zewnętrznych". Prawdopodobnie nie ma dziś na rynku żadnego nowego modelu bez możliwości podpięcia nośnika USB, czyli tzw. pendrive'a.

Co ciekawe – z nowego podatku prawdopodobnie wyłączone będą popularne głośniki bluetooth. Zwykle nie mają one możliwości przechowywania czy nagrywania muzyki, są tylko "przekaźnikami dźwięku".

Smartfony wolne od opłaty

O nowej opłacie mówiło się potocznie jako o "podatku od smartfonów". Smartfony i inne telefony nie są jednak ostatecznie w rozporządzeniu wymienione literalnie. Objęte nową daniną mają być wszelkiego rodzaju komputery, stacjonarne oraz przenośne, tablety oraz "podobne urządzenia". Ten ostatni zwrot zostawia pewną furtkę, jednak z naszych informacji wynika, że Ministerstwo Kultury, odpowiedzialne za projekt rozszerzenia listy urządzeń objętych opłatą, wyłączyło z niej telefony i smartfony.

Wątpliwości nie ma w przypadku nośników pamięci – podatek zapłacimy od pendrive'ów, kart pamięci, czystych (gotowych do zapisania danych) płyt, kaset itp.

Kolejną kategorią towarów objętych opłatą będą czytniki e-booków. Stawka w ich przypadku wyniesie 2 proc. ceny brutto.

Opłata obejmuje też urządzenia drukujące i skanujące. Stawka wynosi 4 proc. dla sprzętów robiących do 99 skanów lub wydruków na minutę i 2 proc. dla szybszych.

O ile zdrożeją sprzęty elektroniczne?

W przypadku najbardziej popularnych laptopów, w przedziale od 2,5 do 3 tys. zł, ceny pójdą w górę o 100- 120 zł. Opłata reprograficzna dosięgnie również nabywców telewizorów, i to nie tylko tych z systemem Smart TV. W przypadku modeli w cenie od 3 do 5 tys. zł podwyżka sięgnie od 120 do 200 zł.

Opłatę reprograficzną uiszcza producent lub sprzedawca danego produktu, ale jasne jest, że de facto płaci ją klient. O tym, że ceny elektroniki pójdą w górę przez nową opłatę, od dawna alarmuje m.in. Federacja Konsumentów.

Technicznie wygląda to tak, że producenci i importerzy, będący płatnikami opłaty reprograficznej, w terminie 14 dni po zakończeniu danego kwartału, muszą przekazać informacje o tym, ile, czego i za ile sprzedali. W odpowiedzi dostają wiadomość o tym, ile mają zapłacić i na jakie konto.

Czym jest opłata reprograficzna?

To forma rekompensaty należnej twórcom, wykonawcom, producentom nagrań i wydawcom w związku ze szkodą, którą ponoszą ze względu na kopiowanie ich utworów. A skoro utwór kopiuje się na jakiś nośnik – płytę CD, pendrive'a, dysk twardy czy papier – to danina jest pobierana od sprzedaży takich właśnie nośników. I już dziś płacimy opłatę reprograficzną, która jest wliczona w cenę papieru do ksero czy drukarki, twardego dysku w komputerze i podobnych nośników.

Nie jest przy tym ważne, czy rzeczywiście kopiujemy jakieś płyty, przegrywamy muzykę na pendrive'y czy kopiujemy książki na ksero. Płacimy dlatego, że teoretycznie możemy to robić – i nie ma tu znaczenia czy chodzi o piractwo, czy tzw. dozwolony użytek. Ta druga definicja obejmuje nieodpłatne przekazywanie kopii np. członkom naszej rodziny.

Możesz więc zgodnie z prawem przegrać sobie płytę z muzyką i odtwarzać ją we własnym samochodzie, możesz też dać żonie, mężowi, bratu czy siostrze. Jest to jednak dla twórcy teoretyczna strata.

Źródło artykułu:money.pl
opłata reprograficznapodatek od smartfonapodatki pis
Komentarze (536)

Wybrane dla Ciebie