Ekonomisty nie dziwią przywołane przez dziennikarzy wyniki sondażu, z którego wynika, że 55 proc. Polaków nie wierzy, że reformy zawarte w Polskim Ładzie są dla nich korzystne. W jego ocenie ludzie są przekonani, że za podniesienie kwoty wolnej od podatku zapłacą "w taki czy inny sposób".
Ich wątpliwości mogą też wzbudzać zaproponowane zmiany, których mogą po prostu nie rozumieć. Stąd właśnie niepewność. Paweł Wojciechowski jednak ocenia, że zmniejszenie atrakcyjności jednoosobowej działalności gospodarczej i podatku liniowego to słuszna droga.
- Jak również to, że potrzebne jest zmniejszenia klina podatkowego i wprowadzenie progresji. Zmiana pozostaje jednak tylko na papierze, bo realizacja tego projektu, w tym sam tryb wprowadzenia zmian, jest nie tylko ułomna, ale wręcz skandaliczna. Efekt jest niedobry dla gospodarki i dla przedsiębiorstw, zwiększa się ryzyko podatkowe, bo dochodzi do dalszego komplikowania systemu - ocenia ekonomista Pracodawców RP.
Pawłowi Wojciechowskiemu nie podoba się również tempo prac nad reformą. To właśnie na karb szybkości zrzuca informacyjny chaos wokół reformy.
- Grzechem głównym Polskiego Ładu jest skrajne upolitycznienie przekazu, które wymusza pośpiech. Zapowiedź 30 tys. kwoty wolnej wymusza inne trudne zmiany, zgniłe kompromisy kosztem uproszczenia - ocenia ekspert w rozmowie z "DGP".
- Mówienie o tym, że na kwocie wolnej zyskają wszyscy, jest nieprawdą. Niektórzy na tym nawet stracą, ponieważ muszą się pojawić sposoby sfinansowania tej obietnicy. Gdy trzeba było ujawnić tę drugą stronę medalu, okazało się, że traci klasa średnia, czy też osoby o najniższych świadczeniach. Rozpoczęło się kompromitujące cerowanie podatkowego Frankensteina. Nie udało się ukryć kuriozalnej ulgi ze współczynnikami zawierającymi osiem miejsc po przecinku. Pojawił się problem, dalszego komplikowania systemu, na który są naszywane kolejne łaty - dodaje.
W rozmowie z gazetą wymienia też kilka plusów oraz minusów reformy. Jako plusy wskazuje brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej (co uprości system podatkowy), jak i likwidację degresywnej kwoty wolnej od podatku, która - jak to określił - "była absurdem nigdzie niewystępującym na świecie".
Jego zdaniem minusami natomiast są ulga wyrównawcza dla klasy średniej oraz algorytm dla świadczeń niższych niż 660 złotych.
Pierwsza ma wyrównać ewentualne negatywne skutki Polskiego Ładu i jest przeznaczona dla osób zarabiających od 5701 złotych do 11 141 złotych miesięcznie lub od 68 412 złotych do 133 692 złotych rocznie. Drugi natomiast skierowana jest dla osób o emeryturach poniżej 660 złotych, którzy - według pierwotnej propozycji - straciliby na Polskim Ładzie.
- Jest jeszcze magiczna zmiana baz: niby jest jedna podstawa wymiaru od dochodu dla przedsiębiorców, ale to nieprawda. Jest przychód i dochód. Do pewnego progu dla małych przedsiębiorstw składka zdrowotna jest ryczałtowa, a później liczona od dochodu, chociaż progiem wejścia jest przychód. Po przekroczeniu progu staje się odwrotnie: stawka zdrowotna będzie liczona od dochodu, a stawka na ubezpieczenia społeczne ryczałtowo. To kompletnie niepotrzebne, można to zmieniać - stwierdził Paweł Wojciechowski.