Robili „biznes” na rządowych dokumentach
Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB)
rozbiła gang fałszerzy dokumentów, którzy podrabiali m.in. przepustki na Kreml i do Administracji Prezydenta, legitymacje MSW i innych instytucji państwowych, a także specjalne tablice rejestracyjne dla pojazdów rządowych, milicyjnych i wojskowych. - poinformował rzecznik FSB Siergiej Ignatczenko.
Ignatczenko zauważył, że fałszerze swoje "produkty" wytwarzali w legalnych pracowniach, w tym należących do MSW.
FSB wpadła na trop przestępców, gdy jeden z oficerów milicji drogowej w Moskwie zameldował, że w ciągu pół minuty przed jego posterunkiem przejechały dwie limuzyny rządowe z takimi samymi numerami rejestracyjnymi.
Według Ignatczenki komplet podrobionych tablic rejestracyjnych z flagą Rosji, które przysługują m.in. urzędnikom Administracji Prezydenta i rządu, a także deputowanym do Dumy Państwowej i członkom Rady Federacji, przestępcy oferowali po 200 tys. dolarów.
Rzecznik FSB poinformował, że niektóre dokumenty sprzedawano w "zestawach", składających się z podrobionych tablic rejestracyjnych, wystawionych na nazwisko wysokiego rangą urzędnika państwowego, legitymacji służbowej i przepustek do różnych instytucji, w tym organów ścigania.
Wśród zarekwirowanych dokumentów ścisłego zarachowania były też dyplomy uznania i listy dziękczynne z podrobionym podpisem Władimira Putina. Ignatczenko nie ujawnił, ile fałszywych pojazdów rządowych krąży po Moskwie, korzystając z przywilejów władzy. Powiedział tylko, że z 1500 kompletów "spectablic", wydanych przez milicję drogową,
"ponad połowa użytkowana jest przez organizacje i osoby prywatne
nielegalnie".
Policjant chciał okraść norweskiego cyrkowca
Na początku września policjant z komendy powiatowej w Poznaniu wracał z prywatnej podróży do Niemiec. W pobliżu miejscowości Mostki, stojąc w korku zauważył pijanego mężczyznę, który chodził po jezdni. Zadzwonił na numer alarmowy policji, przedstawił się i poprosił o przysłanie radiowozu. Podczas rozmowy z mężczyzną zorientował się, że dysponuje on dużą ilością gotówki.
Po przyjeździe radiowozu oskarżony zaproponował policjantom aby wspólnie okradli mężczyznę i podzielili się pieniędzmi. Funkcjonariusze ze Świebodzina odmówili i przekazali tą informację dyżurnemu z ich jednostki.
Pijanym okazał się pracownik cyrku z Norwegii, który przy sobie miał 17 700 koron, tj. ok. 9 tysięcy złotych. Ponieważ jego samochód utknął w korku, postanowił wybrać się na krótki spacer.
Policjantowi grozi do 5 lat więzienia.
Z przymierzalni prosto „za kratki”
Funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu zatrzymali na gorącym uczynku pięcioosobową szajkę złodziei, która od dwóch miesięcy okradała tamtejsze sklepy - poinformował w poniedziałek PAP rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie poinsp. Wiesław Dybaś.
Jak powiedział rzecznik, "zatrzymani mieli własną metodę działania. Dwie osoby odwracały uwagę personelu, a ich wspólnicy przymierzali w tym czasie odzież i niepostrzeżenie wymykali się ze sklepu w tym ubraniu. Na zewnątrz czekał już na nich samochód z kierowcą.
Złodzieje zostali zatrzymani w chwili, gdy usiłowali ukraść garsonkę w jednym ze sklepów w centrum Przemyśla".
Złapał gumę wartą kilkadziesiąt tysięcy złotych
Policjanci zatrzymali obywatela Litwy, który ukradł mieszkańcowi Wrocławia kilkadziesiąt tysięcy złotych z samochodu, gdy ten wymieniał wcześniej przebitą oponę. Litwin został zatrzymany na trasie do Oleśnicy podczas policyjnej blokady.
Wczesnym popołudniem w poniedziałek dyżurny komendy miejskiej otrzymał zgłoszenie o kradzieży z samochodu, metodą na tzw. "koło".
"Poszkodowany wrocławianin, podjął wcześniej pieniądze w jednym z banków w centrum miasta. Wsiadł do swojego samochodu i przejechał kilkadziesiąt metrów. Stwierdziwszy, że prawdopodobnie ma przebitą oponę, wysiadł z samochodu, aby zmienić koło. W tym momencie podjechał inny samochód. Wysiadł z niego mężczyzna i skradł z samochodu poszkodowanego aktówkę z pieniędzmi. Następnie odjechał w nieznanym kierunku" - powiedział PAP Ryszard Zaremba z wrocławskiej policji. Dzięki zarządzonym blokadom na drogach wyjazdowych z Wrocławia złodzieja udało się zatrzymać.
"Król żelatyny" stanie przed sądem za kradzież pary
Kazimierz G., nazywany "królem żelatyny", stanie przed sądem za kradzież pary technologicznej. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura ustaliła, że w okresie od czerwca 2004 r. do stycznia 2005 r. należąca do niego firma produkująca żelatynę z siedzibą w Zgierzu nieprawnie pobrała parę technologiczną o łącznej wartości blisko 800 tys. złotych na szkodę firmy Energetyka Boruta.