Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Lech Wałęsa: Mogłem być jak Castro, ale nie o to chodziło

0
Podziel się:

O tęsknotach za PRL-em, organizacji strajków, Solidarności oraz o wywalczonej wolności i dzisiejszej Polsce rozmawiamy z symbolem Solidarności i byłym prezydentem RP Lechem Wałęsą.

Lech Wałęsa: Mogłem być jak Castro, ale nie o to chodziło
(PAP/Adam Warżawa)

**

**

O tęsknotach za PRL-em, organizacji strajków, Solidarności oraz o wywalczonej wolności i dzisiejszej Polsce rozmawiamy z ikoną _ Solidarności _ i byłym prezydentem RP Lechem Wałęsą.

Money.pl: Przeskakując przez płot Stoczni Gdańskiej czuł Pan, że będzie to przełomowy moment, że to może być historyczna chwila, czy po prostu szedł Pan na kolejny strajk?

Lech Wałęsa, były prezydent RP, symbol _ Solidarności _ i działacz związkowy: Nie, to był mój kolejny strajk. Jednak każdy kolejny przybliżał nas do wolności. Na ile przybliży ten skok, do końca nie można było przewidzieć.

Już wtedy, używając _ bezpieczniackiego _ języka, był Pan znanym _ prowodyrem _. Miał doświadczenie w organizowaniu strajków. Łatwo chyba nie było?

O, to bardzo trudna sprawa. Zatrzymać ludzi w tamtym czasie, pomimo strachu i grożących problemów. Najtrudniejszy jest zawsze początek, tych pierwszych pięciu, dziesięciu. Wiele strajków się nie udawało, wielu ludzi odchodziło, załamywali się. Ale im większy zakład tym większa była szansa, bo tam zawsze paru odważnych ludzi się znajdowało.

Akcje poprzedzało planowanie, przygotowywanie strategii?

Tak się powinno robić i oczywiście tak robiliśmy. Czym bardziej, czym dalej, każde następne działanie było mądrzejsze. Były plakaty. Był _ syreniak _, plan kto, gdzie idzie, jak to się odbędzie i kiedy.

Strajkujących trzeba wyżywić, napoić. To też planowaliście?

Nie na początku. To przyszło później. Wszystko zależy od tego, jaki miał to być strajk albo demonstracja. Jak się już wystartuje, to jakoś idzie.

Po Sierpniu '80 wyrósł Pan na lidera, mówił słowo a za Panem szły tłumy. Czy tamte robotnicze strajki i ich skutki można było jeszcze lepiej wykorzystać?

Działacze, przywódcy muszą się zachowywać jak trenerzy podnoszenia ciężarów. Trzeba rozkładać ciężar tak, aby nie zerwać mięśni, nie wystraszyć zawodnika, żeby podniósł sztangę. I ja tak robiłem. Zawsze patrzyłem: _ o wytrzymują _, no to trochę dalej, trochę mocniej. Ale nie od razu, bo zerwę, bo wystraszę. I tak to się w tamtych czasach robiło.

Dzisiaj to wygląda zupełnie inaczej. Wtedy mogło być strzelanie, mogły wydarzyć się różne rzeczy.

Jak sobie radziliście ze strachem?

Strach się pokonuje jak szczeble na drabinie. Pierwszy najtrudniej, potem drugi, trzeci czwarty. Dalej już jakoś idzie. W czasie moich ostatnich strajków, myślałem sobie: zabić mnie mogą, pokonać nie.

Ale chwile zwątpienia były.

Ten, którego się wybierze na pierwszego, nie może ani na moment zwątpić. Jeżeli choć raz zwątpi, lepiej niech się już podda i wycofa. Ja zawsze wierzyłem. Wierzyłem w każdy lepszy, w każdy następny raz.

Zwalniano Pana z pracy za strajki, za działalność rewolucyjną internowano. Służba Bezpieczeństwa, żeby złamać, uderzała w najbardziej czułe punkty, również w rodzinę. Rodzina krępowała działalność, czy wspierała?

Moja żona była przygotowana, wiedziała o zagrożeniach. Widziała, co ma robić i jak działać. Nie mieszała się w te sprawy, a ja jej za dużo nie informowałem, bo w tamtym czasie o opozycji lepiej było jak najmniej wiedzieć.

Panie prezydencie, czy o taką właśnie Polskę Pan walczył?

Nie. Wałczyłem tylko o możliwości dla Polski. Walczyłem o to by powoli, sukcesywnie, etapami powiększać zwycięstwo, aż do wolności. Ostatnią moją walką była _ wojna na górze _.

Właściwie to była ostania wojna, kiedy przegraliśmy Okrągły Stół. Trzeba było to poprawić, tak aby strącić generała. Doprowadziłby on do takiej sytuacji, że nikt by nas nie wybrał po pięciu latach jego prezydentury.

W jakim sensie?

Trzeba było go strącić, a udawać, że nie wiadomo o co chodzi, że chodziło o karierę, o prezydenturę. Chociaż absolutnie o to nie chodziło. Jednocześnie trzeba było pognać kolegów, którzy przestali mieć ochotę na walkę.

Kogo trzeba było pognać?

Tych, którzy chcieli się zatrzymać. Zatrzymać na tej wysokości, na której stanęliśmy, czyli premiera Mazowieckiego, prezydenta Jaruzelskiego. Ja widziałem to inaczej. Wykonamy robotę brudną i oni nas wykopią, a mało tego, trudne reformy zaczną boleć i nikt nas nie wybierze. Dlatego musiałem zawalczyć.

Wspomniał Pan o walce o pełną wolność. Czy to o taką wolność chodziło?

Nie, nie. Tak jak powiedziałem, ja tylko walczyłem o możliwości proszę pana. Wywalczyłem ją i przekazałem narodowi to zwycięstwo. Ja mogłem być jeszcze lepszy niż Castro, Kim Ir Sen czy nawet Lenin. Ja to potrafię, mogłem wodzem być. Tylko, że ja wiedziałem, że nie o to chodzi. Mnie mogą ustrzelić i przegramy jak i oni. Ja wolałem siebie przegrać, a wygrać sprawę.

Jak to się stało, że zmarginalizowanie i podzielenie Solidarności, skłócenie jej liderów *nie udało się SB i komunie*, a udało się wolnej Polsce?

Demokracja jest to wojna każdego z każdym. Powtarzam, wojna każdego z każdym, ale w ramach ustalonych reguł, w żelaznych ramach prawa. My niestety nie mamy żelaznych ram prawa i nie będziemy mieli, jeśli będziemy budować Polskę na takich akcjach jak afery o krzyże, jak te nasze kłótnie.

Potrzebne jest nam prawdziwe prawo, jasne i uczciwe, które będzie trzymać w ryzach państwo. Nie mamy prawa, nie mamy zabezpieczeń, nie mamy doświadczenia stąd się to nam wymyka z pod kontroli.

I to jest problem współczesnej _ Solidarności _?

Nie, nie _ Solidarności _. _ Solidarność _ powinna być rozwiązana, tak jak proponowałem po pierwszym etapie. Po zwycięstwie nad komunizmem trzeba było zwinąć sztandary i dalej działać pod innymi szyldami. A wzywać ją, kiedy jest źle i coś się nam nie podoba.

Wówczas to znów wszyscy, którzy czujemy się solidarni idziemy do stoczni, piszemy pięć postulatów, wracamy na pozycje i realizujemy swoje zadania. Ale to się nie udało i teraz mamy to, co mamy. Jesteśmy więźniami przeszłości, więźniami tamtych zwycięstw.

Pozostawiając związek jako taki, czym jest dla Pana _ Solidarność _?

_ Solidarność _ to idea, ruch. Jest potrzebna w każdym państwie w Europie i na świecie. A solidarność to nic innego tylko: jak nie możesz ponieść jakiegoś ciężaru, to zaproś do pomocy tylu abyś mógł go unieść. Czy nie ma takich ciężarów w Polsce i na świecie do podnoszenia? Są! Tylko, że obecna _ Solidarność _ przeszkadza takiej solidarności.

Zresztą, ze związku została resztówka, jakieś pół miliona. Sztandary ma i mówi, że ona jest _ Solidarność _. Ale do nich mało kto przyjdzie. To przeszkadza w budowaniu nowości.

Czy współczesność, technika, internet, komputery, których jest Pan wielkim fanem, pomaga w walce o wolność?

Wolność musimy umiejscawiać. Wolność dla Indianina to zdjąć majtki i z powrotem wskoczyć do buszu, ja takiej nie chcę, bo mnie komary zjedzą. Dla nas kiedyś wolnością było posiadanie tego, co miał Francuz, Niemiec.

Wolność składa się z trzech elementów, podobnie jak demokracja. Jedno - to jak prawo pozwala być wolnym, drugie - czy i jak korzysta się z tego prawa, a trzecie to książeczka czekowa w skali masowej. To się składa na wolność i demokrację. Współczesność może dawać wolność, jeżeli się wie, jak z niej skorzystać.

Wielu tęskni za PRL-em, a Pan?

Oczywiście, zwłaszcza za tym, jak miałem 17 lat. Pierwsze pocałunki i dziewczyny, no to wspominam, ale nic poza tym.

Nie denerwuje Pana takie idealizowanie PRL-u, moda na komunistyczne symbole?

Wie pan, każdy tęskni za czym innym i ma do tego prawo. Ja też tęsknię za PRL-em, ale żebym miał 20 lat, bo wtedy miałem. A teraz, cholera, w tym systemie nie mam.

Czytaj w raportach Money.pl jak zmieniła się Polska od czasów PRL
[ ( http://static1.money.pl/i/h/157/t89501.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/zbudowalismy;kapitalizm;na;kapitaliku;spod;materaca,209,0,578257.html) Zbudowaliśmy kapitalizm na kapitaliku spod materaca Jesteśmy zieloną wyspą Europy dzięki zawadiakom w mokasynach i białych skarpetach.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/222/t89054.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/inflacyjny;horror;i;reanimacja;zlotego,208,0,578256.html) Inflacyjny horror i reanimacja złotego Hiperinflacja winna jest temu, że dziś kostka masła nie kosztuje 62 grosze, a schab 3,23 zł.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/11/t88843.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/dopiero;balcerowicz;zaczal;sprzatac;po;gierku,159,0,574111.html) Dopiero Balcerowicz zaczął sprzątać po Gierku Spłata PRL-owskiego zadłużenia kosztowała nas 20 lat i 22 mld dolarów. III RP tworzy nowe długi.
[ ( http://static1.money.pl/i/h/52/t88116.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/od;wprowadzenia;programu;balcerowicza;pensje;wzrosly;50-krotnie,124,0,573052.html) Od wprowadzenia programu Balcerowicza pensje wzrosły 50-krotnie Dwie dekady temu średnio zarabialiśmy około 15 dolarów. Dziś ponad 800.
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)