Amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości sprawdzi, czy setki agentów FBI nie oszukiwało na teście sprawdzającym ich znajomość nowych przepisów dotyczących inwigilacji i otwierania spraw bez dowodów.
Według amerykańskich urzędników w niektórych przypadkach agenci FBI rozwiązywali testy w grupach, a inni kończyli je w nadzwyczajnie krótkim czasie. W stolicy Karoliny Południowej, Columbii, funkcjonariusze wydrukowali testy jeszcze przed egzaminem i uczyli się z nich.
_ - Podobne historie zdarzyły się w praktycznie każdym biurze, pokazują one, do jak wielu nieporozumień doszło _ - uważa szef stowarzyszenia agentów, które prowadzi dochodzenie w tej sprawie Konrad Motyka.
W zależności od wyników dochodzenia agenci mogą dostać upomnienie lub nawet zostać zwolnieni. Dziś przed amerykańskim Kongresem ma zeznawać dyrektor FBI Robert Mueller. Podczas jego wystąpienia sprawa ta zostanie najprawdopodobniej poruszona.
Podobne testy są w FBI dość częste. Od agentów FBI wymaga się, by odbywali internetowe kursy dotyczące bieżącej polityki biura, jednak testy na zaliczenie są rzadkością.
W 2008 roku, kiedy FBI uzyskało największą w swej historii swobodę w inwigilacji i rozpoczynaniu śledztw, Kongres zażądał, by biuro przeszkoliło agentów i upewniło się, że znają oni przepisy.