Był człowiekiem _ znikąd _. Jest PR-ową bombą o ogromnej mocy rażenia. Będzie prezydentem, za którego kadencji zdecydują się losy zachodniej cywilizacji.
Barack Obama, 44. prezydent USA zostanie dziś zaprzysiężony. Na długo przed objęciem urzędu stał się jednym z czołowych celebrytów (kocha go nawet Paris Hilton). On ma dać Ameryce wielką _ Zmianę _. Tymczasem tak naprawdę jego sukcesem będzie utrzymanie największej gospodarki, a co za tym idzie całego świata, na ścieżce wzrostu. Niestety ponownie na kredyt. Z kolei dla Polski, kadencja Baracka Obamy pochłoniętego walką z kryzysem i poprawianiem światowego wizerunku USA, może oznaczać odstawienie na boczny tor.
Polskie deja vu
Polska jak zawsze może liczyć na słowa USA o przyjaźni i partnerstwie oraz... niewiele więcej. Choć tym razem to my, zachowując wszelkie proporcje, możemy służyć USA jako przykład. Każdy z nas przyzna, że mamy objawy deja vu.
Obama, jak Kwaśniewski, będzie prezydentem wszystkich. Obama, jak Tusk, będzie kontynuował strategię _ miłości, zmiany i nadziei _. Wystarczy przecież pozytywnie odróżniać się od poprzednika.
ODLICZANIE DO CEREMONII ZAPRZYSIĘŻENIA BARACKA OBAMY (NBC, ang):
A na poważnie, USA o wiele bardziej liczą na Niemcy niż Polskę. Obama udowodnił to chociażby przemówieniem w Berlinie. Warto zauważyć, że ostatnio ocieplają się stosunki z Iranem (USA potrzebuje spokoju w Iraku). W grę wchodzi ugodowa polityka z Rosją.
Jeśli rząd Putina zdecyduje się na wpuszczenie inwestorów zagranicznych do swoich złóż, miliardy jakie tam można zarobić przyciągną wielkie koncerny, pomimo ogromnego ryzyka. Rosną na to szanse, ponieważ wiele wskazuje na to że Gazprom nie jest w stanie technologicznie poradzić sobie z eksploatacją złóż, a Rosja potrzebuje pieniędzy.
Wydaje się, że nowy prezydent będzie dążył do odwilży politycznej na świecie. To stawia pod znakiem zapytania tarczę rakietową w Polsce. Poza czynnikami politycznymi przemawia za tym również fakt, że prezydent Obama może dążyć do skierowania budżetu przeznaczonego na tarczę w kierunku bardziej palących problemów.
Kapitał zaufania
Według badań pozytywne oceny wystawia mu nawet około 60 procent republikanów. To urasta wręcz do rangi fenomenu pokazującego jak ogromny kredyt zaufania dostaje nowy prezydent.
Tymczasem co miało być rewolucyjnego w tej prezydenturze... już było. Na początku listopada 2008 roku, w obliczu eskalacji zjawisk kryzysowych i niepewności wybrany został pierwszy w historii czarnoskóry prezydent USA.
ZOBACZ TAKŻE:
Ten _ projekt _został idealnie uszyty na miarę obecnej wyjątkowej sytuacji. Obama ma być lekiem dającym nową nadzieję i impuls amerykańskiemu społeczeństwu, zgnuśniałemu od złych stron dobrobytu, a teraz przytłoczonemu kryzysem i zdezorientowanemu nowymi okolicznościami życia.
Ma pobudzić do działania etniczne oraz uboższe grupy społeczne w USA, które w zdecydowanej większości są całkowicie wykluczone z systemu. Stawką są dziesiątki milionów ludzi.
W efekcie ponownie postawiono na utrzymanie konsumpcjonizmu jako siły napędowej gospodarki. To pokazuje, że USA nie mają alternatywnej strategii rozwoju i na zawsze odeszły od pierwotnego etosu kapitalizmu, czyli oszczędzania.
Elastyczny, energiczny
Nowy prezydent jest wykreowanym w każdym szczególe majstersztykiem public relations. Młody i inteligentny, posiada moc, emanuje charyzmą, porywa młode pokolenie, nawiązuje więź ze starszymi, zaraża pasją, przemawia płomiennie i wyciska łzy z oczu mas.
Nie szkodzi więc, że nikt nie wie jaki tak naprawdę ma program naprawy i czy w ogóle ma (pomijam pakiet stymulujący). Właśnie takiego _ mesjasza _ potrzebowali _ sternicy _USA, aby natchnąć otuchą tłumy.
Warto przypomnieć, że finansjera stanęła murem za jego _ Zmianą _ i zapewniła dwa razy wyższy budżet kampanii niż kandydatowi republikanów. To może się wydawać zaskakujące biorąc pod uwagę, że jako senator był wręcz skrajnie lewicowy.
Jednak już podczas kampanii pokazał, że nie ma większych problemów ze zmianą stanowiska dla pozyskania określonych grup wyborców (chociażby zmiana opinii w kwestii odwiertów w szelfie kontynentalnym).
Oportunizm? Wydaje się jednak, że to wyłącznie elastyczność nowego prezydenta. Ta _ miękka siła _ może być jego największym atutem. W ten sposób Obama będzie zjednywał podzielone społeczeństwo i grupy interesów w USA oraz zwaśniony świat.
Ameryka potrzebuje globalnej poprawy wizerunku i solidarności jak kania dżdżu. Chwiejący się hegemon potrzebuje reprezentanta, któremu prezydenci Iranu czy Wenezueli nie tylko uścisną dłoń, ale też nie znajdą w sobie wystarczająco siły, aby odmówić ustępstw.
ZOBACZ TAKŻE:
Barack Obama może być PR-ową bombą, twarzą _ Zmiany _, ale kluczowe jest również kto siedzi na tylnym siedzeniu i wskazuje kierunek. Tutaj mamy zaskoczenie. Środowiska lewicowe, mocno dotąd powiązane z nowym prezydentem muszą być mocno rozczarowane. Trzon stanowią praktycy o poglądach konserwatywno - pragmatycznych.
Raport Money.pl | |
---|---|
*Kto pomoże Obamie wyciągnąć kraj z kryzysu? * Money.pl przyjrzał się drużynie Obamy. Okazuje się, że w większości są to byli doradcy i współpracownicy Billa Clintona. zobacz raport Money.pl |
Jednocześnie jednak wokół prezydenta pojawiają się osoby z przeszłością w zbankrutowanej instytucji hipotecznej Freddie Mae, a więc przynajmniej pośrednio odpowiedzialne za kryzys kredytowy. Ogólnie rzecz biorąc wydaje się, że ekipa rządowa to pozytywne zaskoczenie, które oddala ryzyko dramatycznych w skutkach decyzji o charakterze czysto populistycznym. Z drugiej strony ekipa ta będzie konserwować status quo skompromitowanego systemu finansowego.
ZOBACZ TAKŻE:
Hossa już była
Giełdy zachowywały się w roku wyborczym 2008 całkowicie na przekór statystykom. Ważniejsza była śmierć kliniczna systemu finansowego niż zmiana w Białym Domu. W efekcie rynki nie dyskontowały wzrostami nadziei związanych z nowym prezydentem, jak to miały w zwyczaju od końca II wojny światowej.
Dotychczas to pierwszy rok nowej prezydentury zwykle był fatalny. Trzymając się scenariusza zaprzeczającego historycznym statystykom, 2009 rok może być na giełdach bardziej wyważony niż się większości wydaje. Jednak sytuacja jest absolutnie wyjątkowa.
Na horyzoncie są dramatyczne informacje o spłacaniu kredytów przez Amerykanów, recesja, słabe wyniki i bankructwa firm. Wydaje się, że będziemy świadkami kolejnego pojedynku S&P500 na kluczowym poziomie 777 pkt, który jednak i tym razem wygrają _ byki _, oczekując ożywienia gospodarki.
Jednocześnie należy pamiętać, że wykresy amerykańskich indeksów wskazują jednoznacznie, że hossa w USA skończyła się w 2001. Wzrosty 2003 - 2007 były jedynie korektą. W dłuższym terminie jest to negatywny prognostyk dla nowego prezydenta. Dopiero pokonanie dotychczasowych szczytów przez Dow Jones i S&P500 zmieni tą opinie, a to na obecną chwilę jest niewykonalne.
Pakiet stymulujący o wartości 700 mld dolarów firmowany przez nowego prezydenta jest kroplówką po elektrowstrząsie jaki zafundował systemowi szef Fed Ben Bernanke. Jednak preferencje podatkowe amerykańscy konsumenci znają od dawna. Z kolei emisja obligacji będzie coraz bardziej kosztowna.
W oczach inwestorów Ameryka jest coraz bardziej ryzykowna. Odzwierciedla to poziom CDS (ubezpieczenia)
amerykańskich obligacji, który bardzo wzrósł. Tymczasem im niższy jest ten poziom tym państwo bardziej wiarygodne.
Ponadto Bank Centralny USA ma taki zwyczaj, że z pasją drukuje pieniądze i pompuje je w gospodarkę lub inaczej zwiększa podaż pieniądza. W Polsce również ten pomysł zyskuje na popularności. Ostatnio mowa jest o zmniejszaniu stopy rezerw obowiązkowych banków w Narodowym Banku Polskim - to nic innego jak jedna z metod drukowania kasy.
Za oceanem to standard, a prezes Fed jest nazywany _ helikopterowym Benem _ od jego powiedzenia, że w razie potrzeby będzie wyrzucać dolary z helikopterów. Kolejną niepokojącą sprawą jest robienie wielkiej tajemnicy, z faktu do kogo trafiły pieniądze z pakietu ratunkowego Paulsona. Fed jest niedostępną wieżą z kości słoniowej.
Tymczasem gospodarka USA wyczerpała możliwości wchłaniania kredytu i nie reaguje na nowy pieniądz. W efekcie nowy szef Białego Domu zapowiada wielkie inwestycje infrastrukturalne i prospołeczne. Skoro sfera prywatna nie może rozruszać gospodarki, będzie pompowanie pieniędzy w sektor rządowy. W efekcie dominują porównania do prezydenta Roosevelta.
| Założenia planu Baracka Obamy * |
| --- |
| *1. Odbudowa infrastruktury |
| 2. Modernizacja szkół |
| 3. Rozbudowa alternatywnych źródeł energii - uniezależnienie od obcych źródeł surowców |
Poprzednik zmagał się z _ Wielkim Kryzysem _. Paradoksalnie to odniesienie wydaje się niefortunne. Po _ New Deal _USA wychodziło z zapaści kilka lat, a gospodarka rozstała się wolnym rynkiem. Czy więc naprawdę tak bardzo oczekiwana jest powtórka?
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że takie _ zastrzyki _mogą skutkować w dłuższym terminie gwałtownym wzrostem inflacji. Trudno liczyć, że lewicowy z gruntu prezydent Obama będzie dążyć do ukrócenia tych działań. Z wolnym rynkiem nie mają one nic wspólnego, ale zapewniają płynność systemowi. Metody te oferują w krótkim terminie inflacyjny impuls prowzrostowy, a w dłuższym horyzoncie zamiecenie starych problemów pod dywan. Tylko że miejsca pod tym dywanem coraz mniej.
USA chce uniknąć scenariusza pogrążonej w marazmie Japonii, próbując skoku do przodu. Póki co ta ucieczka wygląda jak exodus mitycznego Edypa. Będzie niespodzianką jeśli nowy prezydent zdecyduje się na działania ograniczające chroniczny deficyt budżetowy i gigantyczne zadłużenie.
Będzie gigantycznym zaskoczeniem jeśli zdecyduje się na działania zmierzające do ograniczenia wszechwładzy Banku Centralnego, zmianę konsumpcyjnych przyzwyczajeń Amerykanów czy próbę powrotu do powiązania waluty ze złotem. Prawdopodobieństwo tych działań, które naprawdę stanowiłyby fundament zmiany na lepsze, wydaje się minimalne.
ZOBACZ TAKŻE:
Bardziej prawdopodobny jest scenariusz kolejnej bańki. Niektórzy analitycy wskazują sektor rządowy i publiczny na świecie. Europa już temu przyklasnęła. Wydaje się, więc że kadencja Obamy będzie więc czasem wielkiej odwilży politycznej. USA będą potrzebowały wielu przyjaciół, aby eksportować swój dług. Czym scenariusz eksportu długu mógłby się skończyć w dłuższym terminie? Wystarczy przypomnieć epilog poprzednich baniek: internetowej i nieruchomościowej.
Uśmiech losu
Barack Obama doda energii potrzebnej amerykańskiemu narodowi. Pobudzi do działania i konsumpcji mniejszości etniczne i uboższe warstwy społeczne USA. Wydaje się, że w pełni uzasadnione jest oczekiwanie po tej prezydenturze polepszenia wizerunku USA na świecie i spadek globalnego napięcia politycznego. Jednak zbliżenie z jednymi odbywa się kosztem drugich i w tym gronie ma _ szanse _ być Polska.
Sternicy gospodarki USA zapewnią krajowi kolejne ożywienie koniunktury na kredyt. Powinna to być kadencja osłabiającego się dolara, trzeszczącego budżetu Ameryki, rosnącej inflacji i kłopotów z jej stłumieniem oraz zwyżkującej ceny ropy naftowej. Prezydent Obama nie podejmie się zmiany fundamentów architektury finansowej i gospodarczej USA. W dłuższym terminie rośnie więc obawa, że ubiegłoroczny kolaps systemu to dopiero przygrywka.