Generał Marek Tomaszycki, dowódca pierwszej zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie zostanie przeniesiony do sztabu generalnego - pisze "Polska".
Gazeta przypomina, że to właśnie generał Tomaszycki dowodził żołnierzami, którzy ostrzelali wioskę Nangar Khel.
Dotychczasowy dowódca 10. Brygady Kawalerii Powietrznej ma odpowiadać w sztabie za szkolenie. Jego awans zatwierdził jeszcze poprzedni minister obrony Aleksander Szczygło, cztery dni przed zatrzymaniem żołnierzy oskarżanych o zabójstwo ludności cywilnej. Żołnierzom, którzy tłumaczą się, że jedynie wykonywali rozkazy, grozi nawet dożywocie. Generał Tomaszycki ma zeznawać w procesie w charakterze świadka.
Na razie prokuratura nie wyklucza, że w toku śledztwa generałowi zostaną postawione zarzuty. Na razie ciąży na nim jedynie moralna odpowiedzialność za tamto wydarzenie - pisze "Polska". Inni dowódcy, mimo, że nie dowodzili na miejscu, czują się odpowiedzialni za śmierć cywili w Nangar Khel.
Na przykład dowódca wojsk lądowych generał Waldemar Skrzypczak zapowiedział, że jeśli sąd skaże żołnierzy, złoży dymisję. Generał Tomaszycki dotąd nie złożył podobnej deklaracji.