Nie trzeba im płacić składek na ZUS, ani chorobowego. Nie strajkują. Pracują 24 godziny na dobę. To najlepsi pracownicy - mówią naukowcy, którzy chcą wykorzystywać bakterie do produkcji paliw. Najpierw na Dolnym Śląsku, później na całym świecie.
Zespół naukowców pod kierownictwem grupy z KGHM Cuprum rozpoczął badania nad wykorzystywaniem mikroorganizmów do produkcji paliw. Jeśli projekt się powiedzie, Dolny Śląsk ma szansę stać się polskim zagłębiem naftowym i gazowym.
Konsorcjum, którego liderem jest KGHM Cuprum, spółka-córka KGHM Polska Miedźodpowiedzialna za projekty badawcze, złożyło właśnie wniosek w Brukseli o przyznanie unijnej dotacji na realizację projektu badawczego dotyczącego biogazyfikacji węgla. W jego skład wchodzi 12 partnerów naukowych (uczelnie i instytuty badawcze) m.in. z Polski, Czech, USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Ukrainy i Szwecji, a także partnerzy biznesowi: BOT Bełchatów, Instytut Nafty i Gazu oraz KGHM Cuprum. Projekt badawczy może liczyć na 4 mln euro dofinansowania.
_ - Teraz Dolny Śląsk może stać się europejskim liderem na rzecz opracowania technologii efektywnego wykorzystania swoich zasobów węgla brunatnego do produkcji paliw syntetycznych i energii elektrycznej oraz odnawialnych źródeł energii _ - uważa Henryk Karaś, **prezes KGHM Cuprum.
Bakterie mogą zostać wykorzystane do produkcji paliw ze złóż węgla, których eksploatacja tradycyjnymi metodami była albo niemożliwa, albo nieopłacalna. Tych, gdzie pracować nie mogli górnicy, na przykład pod Legnicą. Tutaj pokłady węgla brunatnego - którego dotąd nie wydobywano bo zalegał 200 m pod ziemią - oszacowano na aż 40 mld ton.
Jak to możliwe? Wszystko opiera się na naturalnych właściwościach mikroorganizmów, które czerpią energię potrzebną im do życia i rozmnażania z przeróbki czystego węgla na jego związki, np. węglowodory lub metan. W przyrodzie jest to normalny proces, który znany jest naukowcom od wielu lat, jednak z powodu braku środków na badania do tej pory nikt nie się zastosował go w skali przemysłowej. Teraz ma to się zmienić. Pod ziemią bakterie mają przerabiać węgiel na syntetyczne paliwa.
Albo bakteriami, albo ogniem
Jeszcze bardziej zaawansowaną technologicznie metodą eksploatacji ubogich, bądź trudnych do wydobycia pokładów węgla, jest podziemna gazyfikacja. Czyli wypalanie, w wyniku którego również powstają paliwa syntetyczne.
Metodę, w skali laboratoryjnej, opracowano już w latach 30. XX wieku. Pracowano nad nią w Związku Radzieckim, USA, Kanadzie, Australii, Chinach i Indiach, a w roku 1997 w Hiszpanii. Pomimo zachęcających wyników nie kontynuowano ich na szerszą skalę. Powodem tego był nadmierny optymizm Komisji Europejskiej, co do utrzymania się niskich cen na rynku paliwowym oraz niedocenianie węgla jako istotnego paliwa, ważnego z punku widzenia bezpieczeństwa energetycznego wielu krajów UE, w tym Polski.
_ - Podziemna gazyfikacja węgla to nic innego jak kontrolowany proces przetwarzania węgla kamiennego w wysokoenergetyczny syngaz, czyli mieszaninę tlenku węgla (CO), metanu (CH4), wodoru (H2) oraz dwutlenku węgla (CO2) - _ czytamy branżowym magazynie _ Energy&Fuels. - CO2 może być całkowicie eliminowany ze składu syngazu za pomocą odpowiednich technologii, dzięki czemu syngaz określany jest jako jeden z najbardziej ekologicznych nośników energii z grupy nieodnawialnych źródeł energii. _