aktualizacja: 20:59
Podczas protestu pielęgniarek w Kancelarii Premiera w czerwcu ubiegłego roku zagłuszano telefony komórkowe pod Kancelarią - przyznaje rzecznik Biura Ochrony Rządu, Dariusz Aleksandrowicz. Sprawę zbada prokuratura.
Przywódczyni protestów Dorota Gardias potwierdza, że dochodziło wtedy do podsłuchiwania i zagłuszania telefonów strajkujących. Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych mówi, że podczas rozmów telefonicznych słyszała trzaski, a połączenia były przerywane. Gardias jest zaskoczona tym, że sprawa o której mówiła kilka miesięcy temu, stała się głośna dopiero dziś.
- _ Takie działania były podjęte, na polecenie ówczesnego ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji _ - przyznaje Aleksandrowicz.
Wcześniej szef BOR, gen. Marian Janicki, powiedział Radiu Zet o zagłuszaniu telefonów w czasie trwania protestu. Przełożonym szefa BOR w tym czasie był wiceminister SWiA, Zbigniew Rau. Rzecznik BOR odmówił odpowiedzi na pytanie o uzasadnienie zagłuszania telefonów podczas protestu.
Po ujawnieniu tej informacji premier Donald Tusk zwołał pilne spotkanie z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim, szefem MSWiA Grzegorzem Schetyną, minister zdrowia Ewą Kopacz i generałem Andrzejem Gawrysiem z Biura Ochrony Rządu.
Efektem spotkania jest zawiadomienie organów ścigania. - _ Prokuratura ma wyjaśnić, czy użycie urządzeń zagłuszających sygnał telefoniczny w pomieszczeniach Kancelarii Premiera w lipcu zeszłego roku, było zgodne z prawem _ - mówił po spotkaniu Grzegorz Schetyna.
Według komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu, wbrew zapewnieniom ówczesnego rządu, protestujące pielęgniarki były narażone na długotrwałe działanie pola elektromagnetycznego wytwarzanego przez urządzenia zagłuszające działanie telefonów komórkowych w budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Tymczasem Zbigniew Ziobro powiedział, że osobą uprawnioną do wydawania decyzji o zagłuszaniu telefonów komórkowych był Janusz Kaczmarek. Jego zdaniem ówczesny minister spraw wewnętrznych wykazywał się ogromną gorliwością, ponieważ chciał się wykazać w czasie pielęgniarskich protestów.
Kaczmarek miał uzasadniać swoje decyzje tym, że działania pięlegniarek były bezprawne. - _ Dlatego przekonał wszystkich, że należy zagłuszyć te rozmowy _ - mówi Ziobro.
Protest pielęgniarek rozpoczął się 19 czerwca, po kilkutysięcznej manifestacji pracowników ochrony zdrowia w Warszawie, którzy domagali się podwyżek płac i wzrostu nakładów na służbę zdrowia. Cztery pielęgniarki okupowały jedno z pomieszczeń kancelarii premiera, a przed budynkiem ich koleżanki rozbiły namioty, tworząc _ białe miasteczko _.
Protest w budynku zakończył się 26 czerwca, gdy premier spotkał się z okupującymi, a likwidację _ białego miasteczka _ pielęgniarki ogłosiły 13 lipca.