Kraje Unii Europejskiej zawarły kompromis w sprawie finansowania walki ze zmianami klimatycznymi - tak zapisano we wnioskach zakończonego wczoraj unijnego szczytu.
Wspólnota pomoże najbiedniejszym i rozwijającym się krajom w świecie, ale o podziale wewnętrznych kosztów zdecyduje później. Przy ostatecznych ustaleniach Warszawa zagwarantowała sobie prawo weta, choć to znalazło się w osobnej deklaracji.
Polska chciała, by pod uwagę brana była zamożność poszczególnych państw, by nie dochodziło do takich sytuacji, że te biedne ale najbardziej zatruwające środowisko będą płacić więcej niż bogate. To udało się uzyskać, choć na razie są tylko obietnice. Nie zostały one wpisane do wniosków ze szczytu, ale do osobnej deklaracji, podobnie jak prawo weta, z którego Polska będzie mogła skorzystać, jeśli okaże się, że nie jestw stanie udźwignąć proponowanego ciężaruwsparcia.
Premier Donald Tusk uważa, że to bezpieczna deklaracja i jest przekonany, że unijni partnerzy będą respektować to zobowiązanie.
- _ Mamy do siebie elementarne zaufanie. To znaczy jeśli mówimy, że umawiamy się co do takiej intencji, to wiemy, że przecież nikt nikogo nie będzie wprowadzał w błąd _ - dodał premier. Ostateczny podział kosztów wewnątrz Unii związanych z ochroną środowiska nastąpi dopiero po grudniowej konferencji klimatycznej w Kopenhadze, gdzie Wspólnota ogłosi ile pieniędzy przekaże na walkę z globalnym ociepleniem.