Rośnie liczba ofiar pożarów szalejących w stanie Wiktoria w południowo-wschodniej Australii. Zginęło już ponad 130 ludzi. Nie wyklucza się, że ofiar będzie jeszcze więcej.
Zniszczeniu uległo co najmniej 750 domów. Nie jest to ostateczny bilans. Władze określiły zniszczone w pożodze miasta jako _ miejsca zbrodni _, gdyż - według policji - w wielu przypadkach ogień był podłożony celowo.
Z niektórych miejscowości zostały tylko zgliszcza. Przybywają tam ekipy dochodzeniowe, które wciąż odkrywają coraz to nowe zwłoki i są świadkami drastycznych scen.
Choć w wielu miejscach szalejące od soboty płomienie osłabły i ich gaszeniu sprzyjała pogoda, w poniedziałek wciąż się paliło, a wiatr ponownie groził rozprzestrzenieniem się ognia. Meteorologowie ponadto przewidzieli wzrost temperatur w ciągu tygodnia.
To najgorsze w historii Australii pożary, które dzięki suchej pogodzie rozniosły się na dużej przestrzeni południowej części Wiktorii i Nowej Południowej Walii.
ZOBACZ TAKŻE:
Premier Kevin Rudd był wyraźnie oburzony doniesieniami o celowych podpaleniach. _ Co powiedzieć o kimś takim - mówił. - Nie ma określeń, by to opisać, innych niż masowe morderstwo _. Władze zapowiedziały, że surowo ukarzą podpalaczy, którzy - według nich - przyczynili się do tragedii.
ZOBACZ REPORTAŻ TELEWIZJI SKY NEWS O DRAMATYCZNYCH POŻARACH W AUSTRALII (ang.):