Zdaniem ekspertów, groźby Korei Północnej o podjęciu działań militarnych to próba zmuszenia wspólnoty międzynarodowej do udzielenia reżimowi pomocy.
W opinii politologa Romana Kuźniara oraz generała Stanisława Kozieja mało prawdopodobne jest, by Phenian zdecydował się na użycie siły.
Korea Północna zapowiedziała działania militarne, jeśli Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy podejmą próbę jej izolacji. Phenian zagroził też, że rozpocznie produkcję wzbogaconego uranu, potrzebnego do skonstruowania bomby atomowej. Jest to odpowiedź na sankcje nałożone na Phenian przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.
Politolog Roman Kuźniar uważa, że wspólna decyzja Rady - w tym Rosji i Chin o nałożeniu sankcji, sprawia, że Phenian jest bezsilny. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego ocenia, że rząd w Phenianie nie podejmie zdecydowanych kroków, gdyż doskonale zdaje sobie sprawę, że oznaczałoby to jego koniec.
Według eksperta, kluczową rolę w obecnej sytuacji mają do odegrania sąsiedzi Korei Północnej - jak Chiny, Korea Południowa i Japonia.
W ocenie byłego wiceministra obrony narodowej Stanisława Kozieja, groźby Phenianu to rodzaj gry. Jak wyjaśnił, reżim chce zachować swój system ideologiczny, a równocześnie uzyskać pomoc humanitarną.
Tymczasem Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego uważa, że Korea Północna jest poważnym zagrożeniem dla społeczności międzynarodowej. W opinii Aleksandra Szczygły, ten kraj jest nieobliczalny i należy się po nim spodziewać wszystkiego, co najgorsze. Szef BBN jest przekonany, że kolejne groźby Phenianu powinny uświadomić politykom, jak ważna jest budowa tarczy antyrakietowej.
Rada Bezpieczeństwa wezwała kraje członkowskie ONZ do zablokowania wszelkich transakcji finansowych, które mogą mieć związek z koreańskimi programami zbrojeniowymi. Wstrzymane mają też zostać nowe pożyczki dla Korei Północnej, w tym kredyty eksportowe. W rezolucji zakazano też eksportu koreańskiej broni oraz importu większości uzbrojenia.