Konflikt między chrześcijańską Etiopią a w większości islamską Somalią zaostrza się. Etiopia po raz pierwszy publicznie przyznała, że ma zamiar zaangażować się militarnie w trwający konflikt.
Jak podaje agencja Reuters, premier Etiopii Meles Zenawi oświadczył, że jego kraj "został zmuszony do rozpoczęcia wojny", aby "położyć kres powtarzającym się atakom islamskich terrorystów oraz wspierających ich ugrupowaniom anty-etiopskim".
Było to równocześnie pierwsze publiczne przyznanie się tego kraju do militarnego zaangażowania w Somalii. Wcześniej mowa była o wysyłaniu „doradców”.
Dziś rano etiopskie siły powietrzne zbombardowały lotnisko międzynarodowe w opanowanej przez islamistów stolicy Somalii, Mogadiszu. Według Reutersa jedna osoba została ranna. W innym miejscu, w okolicach miasta Baladweyne, etiopskie naloty zabiły 80 islamskich bojowników oraz raniły 300 cywilów – donoszą świadkowie.
_ Eksperci twierdzą, że Etiopia posiada od 15 do 20 tys. żołnierzy w Somalii. _
Przedstawiciel Unii Trybunałów Islamskich – obecnej władzy w Somalii – szejk Mohamoud Ibrahim powiedział, że Etiopia „prowadzi wojnę na pełną skalę”.
Konflikt między sąsiadującymi krajami nasila się już od sześciu dni. Ambasador Etiopii twierdzi, że wrogie ataki zabiły 500 islamskich żołnierzy w przeciągu ostatnich dwóch dni ciężkich walk. Dane te nie zostały jednak oficjalnie potwierdzone przez żadną z agencji.
Wczoraj jeden z wyższych rangą somalijskich oficerów wezwał pozostałe muzułmańskie kraje do pomocy w konflikcie i ogłoszenia Świętej Wojny. Rozszerzenia konfliktu obawiają się dyplomaci. Władze USA powiedziały, że bacznie przyglądają się konfliktowi.
Organizacje humanitarne apelują, że konflikt może mieć duże konsekwencje dla 1,4 mln ludzi zamieszkałych w tym rejonie, których w zeszłym miesiącu nawiedziła wielka powódź.