Wojska USA mogą zostać zmuszone do wcześniejszego wycofania się z Iraku, jeżeli zadecyduje o tym referendum. Jego zorganizowanie poparł rząd iracki - podaje _ Washington Post _.
Jak pisze dziennik, premier Nuri al-Maliki zignorował nalegania administracji USA, żeby nie przeprowadzać referendum, i w poniedziałek poparł ten plan.
Waszyngton obawia się, że w referendum Irakijczycy opowiedzą się za anulowaniem umowy między obu krajami, na mocy której wojska amerykańskie mogą pozostać w Iraku do końca 2011 r. Zamiast tego wojska musiałyby zostać wycofane o rok wcześniej.
Tymczasem administracja prezydenta Baracka Obamy, mimo niedawnego wycofania wojsk z miast irackich, jest przekonana, że niepewna sytuacja w Iraku wciąż nie pozwala na zbyt szybką ewakuację stamtąd wszystkich sił.
Tego samego dnia, kiedy al-Maliki poparł referendum, dowódca sił amerykańskich w Iraku generał Ray Odierno zaproponował rozmieszczenie dodatkowych oddziałów na północy, aby zapobiegły tam potencjalnym starciom między wojskami rządowymi a paramilitarną milicją regionalnego samorządu kurdyjskiego.
Nie wiadomo jeszcze, czy parlament iracki zarządzi ostatecznie referendum w sprawie obecności wojsk amerykańskich. Wiele sygnałów wskazuje jednak, że może to zrobić.
Maliki powitał wycofanie wojsk USA z miast jako _ wielkie zwycięstwo _ Iraku i jego rząd utrudnia od tego czasu poruszanie się ich po kraju.
Według sondażu przeprowadzonego na początku tego roku przez dowództwo wojsk USA, 72 procent Irakijczyków wyraża zaufanie do swego rządu i armii, a tylko 27 procent ufa armii amerykańskiej.