Według wstępnego raportu straży pożarnej hotel socjalny stanowił zagrożenie dla życia ludzkiego.
- Osoby odpowiedzialne za stan techniczny budynku będą pociągnięte do odpowiedzialności - zarządzający budynkiem, a więc samorząd i spółka zarządzająca - zapowiedział w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna.
Jak powiedział zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Janusz Skulich, przewodniczący komisji, która na polecenie szefa MSWiA przygotowywała raport, opisano w nim stan techniczny budynku i opis pierwszej, najważniejszej fazy akcji ratowniczej.
Najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. Pożar prawdopodobnie wybuchł w północnej części budynku, w środkowej części, czyli na korytarzu, na pierwszym piętrze. _ Ale musi być to potwierdzone szczegółowymi badaniami _ - zaznaczył Skulich.
src="http://static1.money.pl/i/galeria/69/1/s_17733.jpg"/>ac">fot: PAP/Policja
src="http://static1.money.pl/i/galeria/67/30/s_17731.jpg"/>fot: PAP/Jerzy Undro [ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://galerie.money.pl/tragedia;w;kamieniu;pomorskim,galeria,2292,0.html)Ostateczny raport w sprawie pożaru ma powstać do 31 maja.
Skulich zwrócił uwagę na to, że korytarze, gdzie według wstępnych ustaleń wybuchł ogień, były zastawione łatwo palnymi meblami. _ _
_ - W naszej ocenie konstrukcja oraz wyposażenie, wystrój, czyli przedmioty, które tarasowały drogi ewakuacyjne, stwarzały stan zagrożenia życia. W obiekcie w takim stanie ludzie nie mogą mieszkać _ - podkreślił.
Z raportu wynika, że pożar mógł wybuchnąć nawet pół godziny przed pierwszym wezwaniem. _ _
_ - Jeden ze świadków zeznał, że widział, że się pali, ale nie wezwał straży pożarnej, bo myślał, że ktoś inny to zrobił. W takim obiekcie pożar szybko się rozprzestrzenia i w tym czasie mógł rzeczywiście opanować cały budynek _ - mówił Skulich.
Jak dodał, strażacy nie mieli szans, by uratować większą liczbę osób. Pierwsza faza akcji ratowniczej trwała siedem minut - od godziny 0.36 do 0.43, później ogień opanował budynek w takim stopniu, że nie dało się prowadzić dalszej akcji ratowniczej - relacjonował Skulich.
Z raportu wynika, że nie było możliwości uratowania większej liczby osób. Warunki niespełniające współczesnych standardów bezpieczeństwa, brak dróg ewakuacji, co stwarzało zagrożenie życia, późne zawiadomienie o pożarze miały - zdaniem komendanta głównego PSP nadbryg. Wiesława Leśniakiewicza - zasadniczy wpływ na rozmiar pożaru.
W jego ocenie przebieg akcji ratowniczej był zgodny z przyjętymi standardami.
_ - W ciągu 10 minut na miejscu były już cztery jednostki i 16 strażaków. Prowadzący akcję podejmował najwłaściwsze decyzje, umożliwiające uratowanie jak największej liczby osób _ - zapewnił Leśniewicz.
Ostateczna liczba ofiar pożaru w Kamieniu Pomorskim dalej jest nieznana. Jak powiedział komendant główny policji gen. insp. Andrzej Matejuk do badań dostarczono 20 ciał i cztery fragmenty szczątków, co do których nie wiadomo, czy należą do jednej, czy większej liczby osób.
Co najmniej 21 ofiar śmiertelnych i 21 rannych - to bilans pożaru, który wybuchł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Siedem osób rannych w pożarze nadal przebywa w szpitalach. W najcięższym stanie jest ośmiomiesięczny chłopczyk, który nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii.