Na północ od Szkocji zatonął niewielki statek przystosowany do transportu cementu. Według armatora ośmioosobową załogę, którą uznaje się za zaginioną, stanowiło 7 Polaków i Filipińczyk. Akcja poszukiwawcza, po nocnej przerwie, została dziś wznowiona.
[Aktualizacja godzina 10:26]
Statek _ Cemfjord _ płynął z ładunkiem cementu z Aalborg w Danii do portu Runcorn w hrabstwie Cheshire, w Wielkiej Brytanii. Ostatni raz jednostkę pływającą pod banderą cypryjską widziano w piątek ok. godz. 13.30 czasu lokalnego. Na morzu panowały wówczas bardzo złe warunki pogodowe.
Według brytyjskich mediów, dopiero w sobotę ok. godz. 14.30 czasu lokalnego załoga promu _ Hossey _ zauważyła w cieśninie Pentland Firth, między północno wschodnią Szkocją i Orkadami, w odległości ok. 15 mil morskich na północny wschód od niewielkiego portu Wick, przewrócony wrak, którego dziób utrzymywał się nad powierzchnią wody. W pobliżu nie dostrzeżono tratw, ani szalup ratunkowych. Załoga promu zaalarmowała służby ratunkowe.
Armator statku Brise Shiffahrts Gmbh z Hamburga poinformował, że załogę statku stanowiło 7 Polaków i Filipińczyk. Informację tę potwierdził konsulat RP w Edynburgu. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował, że polskie placówki dyplomatyczne _ weryfikują czy na pokładzie cementowca, który zatonął u wybrzeży Szkocji byli obywatele polscy i jaki jest ich los _.
Według armatora, który zatrudnia wielu polskich marynarzy, od załogi statku nie odebrano sygnałów ratunkowych. W rejonie panowała wówczas bardzo zła, sztormowa pogoda, która nadal się utrzymuje.
Tony Reding, brytyjski rzecznik armatora statku, firmy Brise Schiffahrt z Hamburga powiedział, że w akcji uczestniczą śmigłowce.
- _ Jest helikopter ratownictwa straży przybrzeżnej z Szetlandów, a także helikopter Królewskich Sił Powietrznych Poszukiwania i Ratownictwa z bazy RAF w Lossiemouth. Akcję poszukiwawczą wznawiają też łodzie ratunkowe z czterech baz _ - wyjaśnił Reding.
Wczoraj akcja wyglądała podobnie, jednak nie przyniosła rezultatów, a z powodu zapadających ciemności wieczorem została przerwana. W rejonie katastrofy pozostał holownik _ Hercules _, który oświetla miejsce tragedii i ostrzega przepływające statki.
Akcja koordynowana jest z Szetlandów. Wrak najprawdopodobniej w niedzielę zostanie odholowany do portu Wick.
_ Musimy obawiać się najgorszego, jednak będziemy kontynuować poszukiwania tak długo, jak się da, z użyciem wszystkich środków, które mamy do dyspozycji _ - powiedziała telewizji ITV Susan Todd z Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża.
_ Przez pewien czas będziemy szukać ludzi w wodzie oraz szalup ratunkowych znajdujących się na pokładzie w nadziei, że komuś udało się w nich schronić _ - dodała.
Zdaniem ekspertów, przewrócenie statku, w połączeniu z faktem, że nie odnotowano wezwań o pomoc może świadczyć o tym, że statek przewrócił się i zaczął tonąć tak nagle i szybko, że nie zdążono z jego pokładu wysłać sygnału Mayday. Z uwagi na fakt, że akcję poszukiwawczo-ratowniczą rozpoczęto dopiero po natknięciu się na wrak, prawdopodobnie zawiodły także automatyczne systemy uruchamiające nadawanie takiego sygnału.
Liczący 83 metry długości _ Cemfjord _, o wyporności 2301 t, zbudowano 30 lat temu jako uniwersalny statek do przewozu towarów. W 1998 r. przebudowano go i przystosowano do transportu cementu.
Jak poinformował brytyjski dziennik _ The Independent _ w swym wydaniu internetowym, _ Cemfjord _ ma już za sobą groźny wypadek. W lipcu ub. r. osiadł na mieliźnie koło wyspy Laeso, u północnych wybrzeży Danii. Stwierdzono wówczas, że 57-letni rosyjski kapitan statku był w momencie wypadku kompletnie pijany.
Czytaj więcej w Money.pl