Obskurny i byle jaki - to dworzec PKS w Katowicach. Blaszana hala w samym środku miasta, na placu przy ul. Piotra Skargi, to nieprzynosząca chluby wizytówka stolicy województwa. Niestety, nic nie wskazuje na to, że na dworcu będzie lepiej. Spółka PKS jest w finansowych tarapatach. Jedyny ratunek to toczący się właśnie proces prywatyzacji i prywaty inwestor, który wniesie do firmy sporo gotówki. Czy taki się znajdzie? Nie wiadomo. Proces prywatyzacji, jak ocenia prezes PKS Damazy Ćwikowski, potrwa do końca roku. Do tego czasu oszczędności. I żadnych inwestycji. Nie będzie więc remontu dworca, który co ciekawe przynosi przychód - na dobę wjeżdża tu od 200 do 300 autokarów, a PKS pobiera opłaty za wjazd. - Tniemy koszty utrzymania. Jesteśmy po grupowych zwolnieniach - wyjaśnia prezes. Z zatrudnionych w tym roku w PKS Katowice 68 osób, zwolnionych zostało 21, głównie z administracji i obsługi technicznej. To właśnie kłopoty finansowe spółki - jak twierdzi Ćwikowski - są powodem tego, że dworzec wygląda jak
wygląda, i funkcjonuje tak, a nie inaczej. A nie funkcjonuje dobrze. - Przewoźnik zastrzega sobie prawo do zmian w obowiązującym rozkładzie i odsyła po informację na numer infolinii - za 2,56 zł za minutę! - zadzwonił do naszej redakcji pan Tomasz, który analizował rozkład jazdy na stronie internetowej PKS. - Ta opłata była ustalana za poprzedniego prezesa, przypuszczam, że wynika z porównania opłat na innych dworcach. Inna rzecz, że gdy połączenie było bezpłatne, ludzie rozmawiali po kilkadziesiąt minut, teraz mają krótkie, konkretne pytania - tłumaczy Ćwikowski. Połączenie z infolinią (0 703-403-315) jest nie tylko drogie, ale nie zawsze możliwe, bo ta działa tylko do 22 (z bezpłatnym numerem tel. 32 258-94-65 połączymy się tylko do 18). Inny problem to informacja na dworcu. Kasjerki jej nie udzielają, a punkt informacyjny jest czynny do godz. 18. Z kolei rozkład jazdy wywieszony jest w poczekalni i dostępny do momentu, gdy poczekalnia zostanie zamknięta, czyli do godz. 21. - Niestety nie jesteśmy w stanie
utrzymać hali dworca przez całą dobę, bo nie stać nas na płacenie personelowi - odpowiada Ćwikowski. PKS nie stać też na utrzymanie wszystkich połączeń. Na czas wakacji spółka zawiesiła kursy do Cieszyna i Rybnika. Jak obiecuje Ćwikowski, autobusy PKS wrócą na obie trasy po wakacjach