Sekretarz stanu USA John Kerry na londyńskiej konferencji na szczycie przeciw przemocy seksualnej w strefach objętych wojną, zorganizowanej z inicjatywy rządu brytyjskiego i aktorki Angeliny Jolie, podpisał zobowiązania konferencji.
Zamknięta w Londynie przez szefa brytyjskiej dyplomacji Williama Hague'a czterodniowa konferencja, w której uczestniczyło ponad 120 krajów, przyjęła sformułowane w protokole końcowym zobowiązanie do stworzenia systemu dokumentowania zbrodni przemocy seksualnej dokonywanych podczas konfliktów wojennych.
Zobowiązanie podjęte przez uczestników konferencji dotyczy również wprowadzenia aktów legislacyjnych przeciwko przemocy seksualnej i w sprawie pomocy dla jej ofiar.
Angelina Jolie, specjalna wysłanniczka Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), znana z osobistego zaangażowania w organizowanie pomocy ofiarom przemocy seksualnej, wyraziła przekonanie, że konferencja londyńska zapoczątkowała konkretne działania zmierzające do położenia kresu bezkarności sprawców gwałtów.
_ Tysiące osób są dziś zagrożone tym rodzajem przemocy w strefach objętych wojną, a w niektórych przypadkach wręcz nawołuje się do jej stosowania. W ciągu czterech dni, podczas których obradowaliśmy w Londynie, przemoc seksualna rujnowała życie wielu młodych istnień w Syrii, na południu Sudanu i w Republice Środkowoafrykańskiej _ - powiedziała aktorka.
William Hague, mówiąc o ofiarach przemocy seksualnej - _ czy będą to kobiety, mężczyźni, chłopcy, czy dziewczęta _ - zapewnił, że ich obrona i troska o nich będzie _ jednym z priorytetów jego ministerstwa _.
Uczestnicy konferencji, która odbywała się w słynnym londyńskim centrum konferencyjnym ExCel, oraz przedstawiciele prestiżowych mediów z całego świata, które ją szczegółowo relacjonowały, wysłuchali m.in. świadectw ofiar przemocy seksualnej z Syrii i Kongo.
Wielka Brytania podjęła na konferencji zobowiązanie do powiększenia o 6 milionów funtów dotychczasowej kwoty 140 milionów funtów na pomoc ofiarom przemocy seksualnej w strefach konfliktów zbrojnych.
Czytaj więcej w Money.pl