Belgijscy politycy zabiegają o względy zagranicznych inwestorów w międzynarodowych stacje telewizyjne.
We francuskiej telewizji politycy maja 100 minut na przekonanie wyborców. W czasie programu _ Cent minutes pour convaincre _, który jest popularny przede wszystkim w okresie przedwyborczym, zaproszeni goście przedstawiają swój program publiczności, przekonując ją do odpowiedniego wyboru. Belgijskie państwo chce tego dokonać dokładnie w 30 sekund. Adresatami nie są jednak belgijscy wyborcy, lecz zagraniczni inwestorzy.
Gabinet premiera Guya Verhofstadta pracuje nad dużą kampanią reklamową państwa. Od marca 30-sekundowe filmy mają być emitowane w BBC World, CNN, CNBC i Deutsche Welle - aby przekonać inwestorów o zaletach Królestwa Belgii.
- _ Naszym celem jest, aby Belgia była państwem, w którym międzynarodowe przedsiębiorstwa chcą inwestować _ - powiedział organizator kampanii Olivier Alsteens.
Zgodnie z wolą Verhofstadta, zachwalane maja być nie tylko korzyści podatkowe w królestwie, porozumienie o podwójnym opodatkowaniu zawarte z USA oraz belgijska jakość życia.
Ostatni aspekt akurat nie był w ostatnich miesiącach przedstawiany w najlepszym świetle. Zamiast sympatycznych wiadomości o rodzinie królewskiej lub belgijskim piwie, media na całym świecie zastanawiały się, co by się stało, gdyby Belgia faktycznie się podzieliła. Po wyborach w czerwcu ubiegłego roku królestwo przeżywało polityczny kryzys, jakiego jeszcze w historii nie było: przez pół roku Flamandowie i Walonowie nie mogli porozumieć się co do utworzenia wspólnego rządu.
To nie przyczyniło się do wzmocnienia zaufania inwestorów. W ostatniej chwili liberał Guy Verhofstadt, zdołał utworzyć rząd przejściowy ze wszystkimi dużymi partiami, aby przynajmniej wydobyć kraj z letargu.
Kampania reklamowa nadeszła więc w odpowiednim czasie. Jednak nowego wizerunku nie zdobywa się za darmo: kampania ma kosztować 1,4 mln euro. Obok reklam telewizyjnych planowane są całostronicowe ogłoszenia reklamowe w magazynach ekonomicznych. A to wszystko w czasie, kiedy belgijski budżet po raz pierwszy od lat walczy z deficytem. Na krytykę nie trzeba było długo czekać.
Wprawdzie cała akcja została omówiona z obecnymi partnerami rządowymi, jednak socjaliści uważają kampanię za całkowicie przesadzoną. Sytuacja w Belgii wcale nie wygląda tak źle. Pod względem inwestycji zagranicznych, przynajmniej w roku 2006, 10-milionowa Belgia znalazła się zaraz za dużymi europejskimi państwami jak Wielka Brytania, Francja, Niemcy czy Hiszpania.
Poza tym socjaliści obawiają się, ze rząd mógłby obiecać zagranicznym przedsiębiorstwom zbyt duże ulgi podatkowe. 20 procentowy podatek dla przedsiębiorstwa już teraz jest poniżej średniej europejskiej. Ponadto koncerny inwestujące w Belgii mogą odpisać od podatku kwoty przeznaczone na inwestycje.
- _ Wiele przedsiębiorstw oszczędza w ten sposób niewiarygodnie dużo na podatkach, nie tworząc przy tym nawet jednego miejsca pracy _ - słychać z obozu socjalistów. Chcą oni nowego prawa, które ustali szczegółowe przepisy dotyczące ulg podatkowych i ograniczy nadużycia.