We wtorek sąd administracyjny orzekł, że budowa toru saneczkowego na Górze Parkowej jest sprzeczna z przepisami. Pan od dawna krytycznie odnosił się do tej inwestycji. Poczuł Pan ulgę? Zawsze podkreślałem, że Krynica potrzebuje inwestycji jak tlenu. Jestem za tym, aby powstał tutaj tor saneczkowy. Miałem jednak rzeczywiście duże wątpliwości, co do jego lokalizacji. Góra Parkowa to nie był najlepszy pomysł. Czy to jest w ogóle koniec planów budowy toru saneczkowego w Krynicy? Tor saneczkowy bardzo przydałby się w naszym mieście. Nie ukrywam, że czeka mnie bardzo poważna rozmowa z ministrem sportu. Po pierwsze, będzie ona dotyczyć rozliczenia dotacji na budowę, która nie została i nie będzie już wykorzystana. Po drugie, musimy porozmawiać o tym, co ze środkami, które już zostały wydane. Może się okazać, że zainwestowaną kwotę będziemy musieli zwrócić, co byłoby fatalne dla mojej polityki wyprowadzania gminy z zadłużenia. Nie umiem na razie tego ocenić od strony formalno-prawnej. Pamiętam umowę i wiem, że nie
ma w niej zapisu, że w takiej sytuacji trzeba będzie te środki zwrócić. Tym bardziej, że zostały zainwestowane w infrastrukturę. Wszystko to jednak musi zostać dokładnie omówione z ministrem. Boję się, żeby na całej tej sprawie nie ucierpiała wiarygodność Krynicy w oczach przedstawicieli rządu.