W odpowiedzi na akcję deportacji 136 Gruzinów uznanych za nielegalnych imigrantów władze Gruzji oskarżyły w piatek Rosję o "łagodne czystki etniczne" jako uzupełnienie wcześniej zastosowanych sankcji.
"To co czyni Rosja (...) jest łagodną formą czystki etnicznej" - powiedział dziennikarzom wieczorem w Tbilisi gruziński minister spraw zagranicznych Gela Beżuaszwili.
Jak pisze Reuter powołując się na koła dyplomatyczne, można obawiać się, że obecna konfrontacja między Tbilisi a Moskwą może zwiększyć prawdopodobieństwo starć w Abchazji i Osetii Południowej, dwóch regionach, które w początkach lat dziewięćdziesiątych wyłamały się spod kontroli gruzińskich władz centralnych i opowiedziały się za zbliżeniem z Rosją.
Rosja deportowała w piątek samolotem 136 obywateli Gruzji, uznanych za nielegalnych imigrantów. Wg świadków cytowanych przez Reutera, niektórzy mieli w paszportach aktualne wizy rosyjskie, choć władze Rosji twierdziły, że deportowano ich, bo nie posiadali odpowiednich dokumentów.
"To straszne, czujemy się jak Żydzi podczas 2. wojny światowej, jakbyśmy nie byli ludźmi" - cytuje Reuter wypowiedź jednej z deportowanych o imieniu Irina na lotnisku w Tbilisi po wylądowaniu transportowego Iljuszyna.
Rosyjski dziennik "Kommiersant" podał z kolei w piątek, że moskiewska milicja zwróciła się do szkół w stolicy Rosji o dostarczenie list uczniów noszących gruzińskie nazwiska, by w ten sposób dotrzeć do rodziców i sprawdzić, czy legalnie mieszkają w Moskwie. Gazeta pisze, że inicjatywa milicji wywołała oburzenie w moskiewskim wydziale oświaty. Dziennik podaje też, że podobne akcje były wcześniej podejmowane w szkołach moskiewskich wobec dzieci czeczeńskich.