Lata więcej samolotów, to nie koniec paraliżu

Sytuacja na europejskich lotniskach wraca do normy. Porty lotnicze obsługują większość rejsów. Nadal jednak część z nich jest opóźniona, a niektóre zostają odwołane. Po tym, jak mróz, wiatr i śnieg sparaliżowały ruch na największych europejskich lotniskach, tysiące pasażerów nie mogą dotrzeć do celu podróży, koczują w terminalach w oczekiwaniu na swoje samoloty.

Lotnisko poinformowało, że stara się przywrócić ruch samolotów do normy. Na Heathrow otwarto dwa pasy startowe, port ma obsługiwać dwie trzecie zaplanowanych lotów.

Powoli normalizuje się też sytuacja na lotnisku we Frankfurcie nad Menem, którego pracę w minionych dniach paraliżowała zima. Nadal jednak na wylot z Frankfurtu czeka około trzech i pół tysiąca pasażerów.

Malcolm Robertson z British Airport Authority, zarządzającej lotniskiem Heathrow, powiedział BBC, że przywrócenie wszystkich lotów od razu jest niemożliwe ze względów organizacyjnych.

_ - Duża część załóg kabinowych i pracowników lotniska nie jest w miejscu swojej pracy, tak, że nie można obsługiwać wszystkich lotów zgodnie z planem. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dni będziemy mogli zobaczyć coraz większą liczbę ludzi, którzy zmierzają do celu swojej podróży. Rano zaktualizowaliśmy rozkład lotów, pasażerowie powinni tam zaglądać, sprawdzać _ - powiedział Malcolm Robertson.

Od soboty na Heathrow odwołano kilkaset rejsów, na swoje samoloty czeka tam obecnie 3500 podróźnych. Sześciuset z nich spędziło noc na lotnisku w specjalnie przygotowanych namiotach.

Z kolei dyrekcja lotniska we Frankfurcie zapowiedziała, że z zaplanowanych 1300 lotów zostanie skasowanych 70. Do normy powarca też sytuacja na lotniskach w Brukseli, Dublinie i Belfaście.

Chaos minionych dni dotknął już milion podróżnych i efekt domina jeszcze potrwa.