Jeszcze pięć lat temu zadłużenie Łodzi nie przekraczało 35 proc. budżetu. W 2009 roku sięgnęło 42 proc., w 2011 roku było to 54 proc. W 2012 roku ma być już 57,15 proc. Dług Łodzi obecnie sięga 1,6 mld zł, a pod koniec roku może wzrosnąć do 1,9 mld zł. Na spłatę zobowiązań tylko w 2012 roku miasto potrzebuje ponad 350 mln zł. Łódź pożycza, bo potrzebuje pieniędzy na inwestycje. W 2012 roku miasto ma wydać 51 mln zł na budowę Trasy Górna, 72 mln zł na rewitalizację EC1, 45 mln zł na przedsięwzięcia komunikacyjne wokół Dworca Fabrycznego. Jednak z tego powodu łodzian czeka trudny rok. Przewidziane ruchy nie są bezpośrednio wiązane z zadłużeniem miasta, są jednak rozwiązaniami, pozwalającymi zwiększyć dochody. Planowana prywatyzacja miejskich spółek nie obchodzi może mieszkańców bezpośrednio (oprócz rozpalającej emocje sprzedaży miejskich wodociągów), ale będą też działy się rzeczy ważne dla ich portfeli. Rok 2012 przyniesie łodzianom podwyżkę czynszów w mieszkaniach komunalnych. Od 1 marca kwota bazowa idzie w
górę - z 4,19 zł za metr do 5,02 zł. Miasto szykuje też twarde rozwiązania w kwestii zadłużenia czynszowego, które z każdym rokiem rośnie jak na drożdżach (obecnie wynosi 280 mln zł). Prezydent Hanna Zdanowska zapowiedziała, że część długu (90 mln zł) sprzeda firmom windykacyjnym. Z tego tytułu Łódź chce zarobić 20 mln zł. Zadłużenie Łodzi nie jest jednak niczym nadzwyczajnym. W największych polskich miastach jego stopień średnio sięga 55 proc. Na koniec 2011 roku zadłużenie Poznania wyniosło 1,7 mld zł i było to właśnie 55 proc. budżetu. Kraków jest zadłużony na przeszło 2 mld zł, tu wskaźnik jest jednym z najwyższych w Polsce i wynosi 58 proc. Z kolei we Wrocławiu, który należał w ostatnich latach do najmocniej inwestujących miast w Polsce, zadłużenie sięga aż 59 procent. Na tym tle wyróżnia się Warszawa, gdzie współczynnik wynosi "zaledwie" 45 proc. budżetu. Należy jednak pamiętać, że roczny budżet stolicy wynosi 11 mld zł, a więc blisko cztery razy więcej niż Łodzi.