Republikański kandydat do Białego Domu John McCain ponownie zaatakował wiarygodność Baracka Obamy jako ewentualnego prezydenta, sugerując, że nie docenia on zagrożeń dla USA na świecie.
W przemówieniu na Florydzie republikański senator skrytykował swego oponenta za to, że był przeciwny zwiększeniu liczby wojsk w Iraku, chociaż umożliwiło to skuteczniejszą walkę z terrorystami z Al-Kaidy. Wytknął też Obamie zamiar bezpośrednich rozmów z przywódcami wrogich wobec USA reżimów, jak Iran i Kuba.
Wcześniej McCain udzielił wywiadu telewizji CNN, w którym m.in. wypomniał Obamie, że zdawał się początkowo wahać z oceną kryzysu w Gruzji jako inwazji Rosji na ten kraj.
Tematyka międzynarodowa została ostatnio zepchnięta na dalszy plan w kampanii prezydenckiej przez kryzys finansowy. McCain jest tutaj w defensywie wobec argumentów Obamy, że proponuje podobne rozwiązania ekonomiczne jak administracja prezydenta Busha, obwiniana za dopuszczenie do obecnego krachu.
ZOBACZ TAKŻE:
Pretekstu do powrotu do polityki zagranicznej, gdzie McCain czuje się pewniej, dostarczyła mu jednak niedawna wypowiedź demokratycznego kandydata na wiceprezydenta, senatora Joe Bidena. Oświadczył on, że w sześć miesięcy po objęciu rządów przez Obamę nastąpi _ kryzys międzynarodowy _, w którym nowy prezydent zostanie _ przetestowany _.
Oświadczenie to, uznane za dużą gafę, podchwycili Republikanie, mówiąc, że _ nawet Biden _ dostrzega, że Obama nie ma doświadczenia w sprawach międzynarodowych. _ Dziękujemy ci, Joe _ - powiedziała na jednym z wieców republikańska kandydatka na wiceprezydenta Sarah Palin.