Radny Kula zarobił w ciągu roku w kopalni Bełchatów 288 tys. zł. A radna Niemczyk ma 9 mieszkań, przy czym do ośmiu prawo rości sobie jej były mąż - te i inne ciekawostki znajdziemy w złożonych właśnie oświadczeniach majątkowych nowych radnych. Działki ma większość wybrańców. Ale wszystkich sejmikowych "posiadaczy ziemskich" bije na głowę areałem Cezary Olejniczak (Lewica), brat Wojciecha, posła SLD. Ma 31 hektarów gruntów rolnych. Wraz z budynkami są warte 1,8 miliona złotych. Olejniczak jest też szczęśliwym posiadaczem lamborghini. Ale nie jest to sportowy bolid, lecz 3-letni ciągnik ogrodniczy, wart 100 tys. zł. Radny ma też inny, nowiutki ciągnik wart 170 tys. zł, kombajn (80 tys. zł), oraz wiele innych maszyn o wartości w sumie 226 tys. zł. Jeśli ktoś zazdrości, to być może uspokoi go kwota kredytu zaciągniętego na te maszyny - 375 tysięcy złotych. - Dobrze, że połowę kosztów zakupu ciągników można sobie potem odebrać z Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa - mówi Olejniczak (sam niegdyś pracował w
ARiMR). Tej instytucji zawdzięcza on spore dopłaty - 81 tysięcy zł w samym tylko roku 2010 r. - Ale dużą część dostałem za zalesienie obszaru 3,5 hektara. Dlatego w tym roku będzie mniej - dodaje Olejniczak. Włodzimierz Fisiak (PO), do niedawna marszałek województwa, a dziś szeregowy radny, też ma drogocenne gospodarstwo - 12 hektarów wycenione przez niego na ponad milion złotych. W gospodarstwie Fisiak nie sieje zboża, lecz hoduje konie. O swojej stadninie nie chce jednak rozmawiać. Przekonuje, że to żaden luksus. Fisiak podaje, że jako marszałek zarobił w 2010 r. 154 tys. zł, do tego z prowadzonej wspólnie z żoną działalności gospodarczej ma 52 tys. zł. Oprócz mieszkania wycenionego na 75 tys. zł i garażu za 28 tys. zł, były marszałek ma też 270-metrowy dom wart 520 tys. zł. Biedniejszy od swojego poprzednika jest nowy marszałek Witold Stępień (PO), który jeszcze jako "wice" zarobił w 2010 r. 144 tys. zł. Zgromadził 44 tys. zł. Wpisał też, że jest posiadaczem skromnego domu o powierzchni 80 mkw. i wartości
190 tys. zł. Generalnie większość radnych podaje, że ma nieruchomości warte 200-300 tys. zł, czyli niewiele jak na dzisiejsze realia. Wyjątkiem jest oświadczenie byłej siatkarki, a dziś radnej PO Małgorzaty Niemczyk... A pisze ona, że posiada mieszkanie o powierzchni 147 metrów kwadratowych, warte 600 tys. zł. Do tego dodaje mieszkanie 49 mkw., warte 200 tys. zł. Dalej są 3 mieszkania o wielkości 31 mkw. (po 300 tys. każde), 2 mieszkania 32 metrowe (po 260 tys.), dwa mieszkania tej samej wielkości, wycenione na 240 tys. zł, a także 2 działki o wartości 400 i 100 tys. zł. Nie licząc pierwszej nieruchomości, przy pozostałych Niemczyk zaznacza, że są "objęte sporem w sprawie o podział majątku". Przy niektórych dopisała "kwestionuje były mąż". Najwięcej z radnych zarobił w 2010 roku Włodzimierz Kula (PO), na co dzień jeden z dyrektorów w kopalni Bełchatów. Jego dochód wyniósł aż 288 tysięcy złotych, do tego doszło 27 tysięcy zł z diet poselskich (Kula był posłem, zrezygnował w związku z wyborami samorządowymi).
Przy takich zarobkach oszczędności Kuli można uznać za skromne - 22 tys. zł. Do tego dochodzą: dom wart 270 tys. zł, mieszkanie (350 tys. zł), rodzinne gospodarstwo rolne (120 tys. zł) oraz 50 proc. udziału w działce z drewnianym domkiem (130 tys. zł). Kula wziął kredyt hipoteczny w banku (na 150 tys. zł) i co ciekawe - pożyczkę w SKOK-u Stefczyka - 40 tysięcy na - jak wpisał - zakup mieszkania i budowę domu. Pożyczka jest oprocentowana dużo wyżej niż kredyty hipoteczne - na 13 proc. w skali roku. Z pożyczki w SKOK-u, tyle że "Śląsk", korzystała też radna Iwona Koperska (PiS), dyrektorka biblioteki w Działoszynie (wzięła 11 tys. zł). Radni przeważnie chwalą się oszczędnościami rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Chyba największe ma Halina Rosiak (PiS), była wiceprezydent, żona zamordowanego Marka Rosiaka. Jak podaje w oświadczeniu, zgromadziła 145 tys. zł oraz 170 tysięcy euro (około 650 tys. zł według obecnego kursu). Z oświadczeń wynika, że jednym z najbiedniejszych radnych jest Marcin Bugajski (PO),
były wiceprezydent Łodzi. Choć w ciągu roku zarobił 114 tys. zł, deklaruje jedynie 2 tys. złotych oszczędności. Domów, mieszkań, działek, akcji - w oświadczeniu brak.