Ok. 500 skrajnych nacjonalistów demonstrowało w niedzielę w centrum Moskwy, domagając się amnestii dla rosyjskich wojskowych skazanych za zbrodnie na cywilach w czasie wojny w Czeczenii.
W manifestacji, która odbyła się na placu Aleksandra Suworowa przed Muzeum Sił Zbrojnych Rosji, uczestniczyli stronnicy Sojuszu Słowiańskiego (SS), Ruchu przeciwko Nielegalnej Immigracji (DPNI) i innych radykalnych ugrupowań.
Demonstrujący żądali, by zaprzestać ścigania pułkownika Jurija Budanowa, skazanego w 2003 roku na 10 lat pozbawienia wolności za zgwałcenie i zamordowanie 18-letniej Czeczenki, Elzy Kungajewej. Lider DPNI Aleksandr Biełow zaproponował nawet wyznaczenie go na prezydenta Czeczenii.
W połowie stycznia Budanow został warunkwo zwolniony z łagru. Jednak na początku lutego prokuratura Czeczenii wysunęła wobec niego nowe zarzuty.
Po zakończeniu wiecu jego uczestnicy złożyli wieńce i kwiaty przed pobliskim pomnikiem żołnierzy pskowskiej dywizji wojsk powietrzno-desantowych poległych w Czeczenii.
1 marca 2000 roku w ciężkich walkach z oddziałami czeczeńskich separatystów, dowodzonymi przez Szamila Basajewa i Chattaba, w pobliżu miejscowości Ulus-Kert, w Wąwozie Arguńskim na południu Czeczenii, śmierć poniosło 84 żołnierzy i oficerów tej jednostki. Według danych rosyjskich Czeczeni stracili tam wtedy 700 ludzi.
Władze Moskwy wydały zgodę na niedzielną manifestację. Porządku pilnowało 400 milicjantów, funkcjonariuszy milicyjnych oddziałów specjalnych (OMON) i żołnierzy wojskowych sił specjalnych (specnazu).