Według świadków, polscy żołnierze zostali w Nangar Khel ostrzelani przez talibów - pisze _ Gazeta Wyborcza _.
Jest to sprzeczne z dotychczasowymi twierdzeniami prokuratury, według której Polacy nie byli ostrzeliwani.
Gazeta dowiedziała się, ze w utajnionym przez prokuraturę śledztwie w sprawie zbrodni wojennych, jakich mieli się dopuścić w Nangar Khel polscy żołnierze, pojawiły się zeznania o ostrzale ze strony talibów.
Z przytoczonej w dzienniku wypowiedzi żołnierza 18. Batalionu Desantowo - Szturmowego z Bielska - Białej wynika, że talibowie ostrzelali z broni maszynowej i granatników najpierw Amerykanów, a potem pluton polskich komandosów, który został wezwany na odsiecz.
Według zeznań żołnierza, Polacy odparli atak. Przerwali jednak ogień, kiedy tylko dotarły do nich informacje, ze pociski spadły na zagrodę, zamieszkaną przez cywilów. Do wioski natychmiast wysłano ekipę ratunkową. Z wypowiedzi świadka wynika też, że talibowie ostrzelali amerykański śmigłowiec ratowniczy, który wylądował w Nangar Khel, aby zabrać rannych.
Prokuratura zarzuca siedmiu komadosom z 18. Batalionu Desantowego - Szturmowego, ze 16 sierpnia 2007 roku z premedytacją strzelali do bezbronnych cywilów. Komandosom grozi dożywocie.